Różaniec – modlitwa z Maryją w samym sercu Kościoła, modlitwa obejmująca tajemnicę naszego zbawienia, modlitwa mająca moc wyzwalania, potężna broń w walce z mocami ciemności. "Odmawiajcie różaniec i czyńcie pokutę" to polecenie Matki Bożej z Fatimy, skierowane poprzez trójkę małych dzieci do ludzkości. Jakże potężna jest moc tej modlitwy! Jakże ważna to modlitwa. Przecież tej właśnie modlitwie Ojciec Święty Jan Paweł II poświęcił swój list apostolski „Rosarium Virginis Mariae”i napisał w nim takie między innymi słowa: Różaniec towarzyszył mi w chwilach radości i doświadczenia. Jest to modlitwa przedziwna w swej prostocie i głębi zarazem. A kiedy przybył do Fatimy 13 maja 1982 roku w rocznicę zamachu po to, aby dziękować Matce za ocalenie życia powiedział: Matka Boża Fatimska wskazuje na różaniec, który słusznie określa się mianem "modlitwy Maryi", modlitwy, w której czuje się Ona z nami w szczególny sposób zjednoczona. Ona sama modli się z nami.
Modlitwa różańcowa obejmuje problemy Kościoła, Stolicy św. Piotra, problemy całego świata. Pamiętamy w niej również o grzesznikach, modląc się by mogli dostąpić nawrócenia i zbawienia. Modlimy się w nim również za dusze w czyśćcu cierpiące. Przywołując orędzie Matki Najświętszej i całą piękną historię modlitwy różańcowej spójrzmy jak dzisiaj wygląda modlitwa różańcowa? Różne są podejścia do różańca. Jedni kochają tę modlitwę i nie ma dnia, by nie znaleźli nawet przy wielu zajęciach dwudziestu minut na odmówienie cząstki różańca. Inni lubią tę modlitwę tylko wówczas, gdy łączą się w niej z innymi. Jeszcze inni mają dystans wobec różańca, bojąc się rutyny i wielosłowia. Bo do różańca trzeba dorastać. Często pojawia się on w rękach ludzi chorych, starszych, tracących siły, przeżywających życiową tragedię. Jest wtedy traktowany jako ręka Matki, którą dziecko może ująć w swe dłonie, mając pewność, że jest bezpieczne.
Są jednak i tacy, którzy w ogóle nie modlą się na różańcu, co więcej wyśmiewają tych, którzy praktykują tą modlitwę. Dziś wielu ludzi – zwłaszcza młodych – wstydzi się wziąć do ręki różaniec. Mówią, że to modlitwa staruszek. Czy potrzeba więc kolejnej tragedii, kolejnego wypadku, kolejnej śmierci młodego człowieka, aby przyszło opamiętanie? Czy powrót do modlitwy musi dokonywać się po doświadczeniu cierpienia? Dlatego nigdy nie wyśmiewaj modlącego się człowieka, nie kpij z tego, kto trzyma w ręku różaniec, bo być może ta jego modlitwa uchroni właśnie ciebie przed jakimś nieszczęściem. W czasach stalinowskich, gdy odbywała się procesja do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie, uczestniczyli w niej polscy biskupi. Każdy z nich w ręku trzymał różaniec i modlił się na nim.
Ówczesne władze wyśmiewały ich wiarę, drwiąco spoglądając na zawieszone na biskupich dłoniach różańce. A wierni mówili między sobą: „Nie zginie Polska, nie zginie wiara w Ojczyźnie naszej, bo odmawia się w niej różaniec święty. Modlą się na nim biskupi, kapłani i wierni. Wytrwamy przy Bogu, Królowej Polski i Ojczyźnie”. I wytrwaliśmy, i trwamy. I choć tak wiele zła wokoło to my trwamy, bo trzymamy w ręku różaniec. Gdy na dwa dni przed śmiercią zapytano św. Ojca Pio, co miałby ważnego do przekazania ludziom, odpowiedział: ,,Chciałbym zaprosić wszystkich grzeszników całego świata, aby kochali Matkę Bożą. Odmawiajcie zawsze różaniec. Szatan stara się zawsze zniszczyć tę modlitwę, ale mu się to nigdy nie uda. To jest modlitwa Tej, która króluje. To Ona nauczyła nas modlić się na różańcu, tak jak Jezus nauczył nas modlitwy ,,Ojcze nasz". Modlitwa Tej, która króluje.
Dzisiaj właśnie zgromadziła nas w świątyni Ta, która króluje, Matka Najświętsza. Wpatrujemy się w Nią w Znaku Fatimskiej Figury i na nowo odczytujemy Jej orędzie, które wzywa nas przede wszystkim do modlitwy. Wzywa nas, abyśmy nie ustawali, abyśmy kroczyli drogą Jej Syna, abyśmy nieustannie wołali: Zdrowaś Maryjo. Kiedy uwięziony został ks. Prymas Wyszyński Polacy odmawiali różaniec w kościołach, w domach, przy odbiornikach radiowych. Zwolniony ks. Prymas powtarzał tylko: „Z różańcem udałem się do więzienia i z różańcem powróciłem”. W kaplicy sykstyńskiej jest namalowany przez Michała Anioła obraz sądu ostatecznego. Jedna ze scen ukazuje człowieka skazanego na wieczne potępienie. Jednak nieszczęśliwca ratuje podany mu różaniec, który jest dla niego sznurem ocalenia pomagającym mu dostać się do nieba.
Wtorek, 2 lipca Anno Domini 2013 Anna Ślusarczyk z domu Dyduch skończyła sto lat! Dostojna Jubilatka urodziła się i wychowała w Lachowicach w wielodzietnej rodzinie Bronisławy i Michała Dyduch.. „Mój tatuś był kowalem a przez 2 kadencje wójtem. Prowadził również sklep oraz karczmę, mamusia była gospodynią domową. Spośród rodzeństwa tylko ja zostałam nie wiem co Pan Bóg chce jeszcze ode mnie, że mnie na ziemi nadal trzyma” - zastanawia się Anna. Pani Anna po skończeniu siedmioklasowej szkoły musiała się szybko usamodzielnić i pozostać w domu, aby pomagać rodzicom w gospodarstwie rolnym. W 1932 roku wyszła za mąż. Z mężem Filipem dochowała się troje dzieci tj. dwie córki i syna. Pani Anna doczekała się 10 wnuków i 13 prawnuków. Zawsze pełna życia. Gdy była młodą lubiła tańczyć. Była piękną kobietą – opowiada wnuk Jan. „Potem gdy nadeszła II wojna światowa i okupacja, to były ciężkie czasy i wolę tego nie wspominać” dodaje Pani Anna. Pracowała ciężko u baora. W 1939 roku Niemcy zabrali Jej nowo wybudowany dom, w którym jeszcze nie zamieszkała. W 1945 roku niemieccy osiedleńcy uciekając przed armią sowiecką dom spalili. Po wojnie musiała rozpocząć budowę nowego domu. Być może właśnie aktywność i praca sprawiły, że Pani Anna przez całe życie cieszy się dobrym zdrowiem. Babcia do dziś daje sobie radę, jest na swój sposób samodzielna, do 2011 roku uczęszczała na niedzielne msze święte do kościoła – dodaje wnuk. Nadal stara się żyć aktywnie. Lubi spokój, ciszę ale również towarzystwo i ruch wokół siebie. Obecnie jest pogodna, wesoła i uśmiechnięta. Czyta i śledzi bieżące wydarzenia w parafii Lachowice, Polsce i na świecie. Dużo modli się, słucha radia i ogląda telewizję. Odżywia się absolutnie niezgodnie ze współczesnymi dietami. Ale tego nie chce zdradzać. Obowiązkowo też codziennie pije koniak do herbaty. Jej wnuk mówi, że lubi wracać do przeszłości, gdzie wspomina młode lata, rodziców, rodzeństwo i szkołę ale potrafi też cieszyć się tym co przyniesie kolejny dzień i stawiać sobie cel na miarę swoich możliwości.
W trakcie spotkania z panią Anną zapytałem, jak postrzega dzisiejszy świat? W odpowiedzi usłyszałem: - „Obserwuję brak szacunku dla pracy poprzednich pokoleń, akceptację dla złych zachowań młodzieży. Dzisiaj starsi ludzie muszą pracować, żeby młodzi mieli dobrze, a kiedyś dorosłe dzieci pracowały, żeby rodzicom zapewnić godne życie. Stary człowiek jest niepotrzebny, na margines się go spycha. A przecież starość to jest kwintesencja życia! Pani Anna podaje receptę na długie lata życia: aby się dobrze odżywiać i żyć bezstresowo. A na koniec spotkania pani Anna zaśpiewała: „ Kto się w opiekę odda Panu swemu, a całym sercem szczerze ufa Jemu, śmiele rzec może mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga…” Tymi słowami chciałam dać innym do zrozumienia, że zawsze, w najtrudniejszych życiowych sytuacjach trzeba Bogu ufać, a wtedy można godnie i pięknie przeżyć życie, nawet będąc rolnikiem! Dzieli się swoją filozofią pani Anna. Niewielu z nas ma możliwość obchodzenia setnych urodzin. Sto lat, to czas, który dla większości z nas, zwłaszcza na początku życiowej drogi, wydaje się absolutnie nie do osiągnięcia, to czas, w którym zebrać można mnóstwo cennych doświadczeń i mądrości, przeżyć wspaniałe chwile szczęścia i niezmierzonej radości. Pani Annie dane było przeżyć cały wiek w naszej polskiej historii, doświadczyć trudów i radości z nim związanych, Tak długie życie jest skarbnicą doświadczeń dla kilku pokoleń Polaków. Sędziwy wiek Pani Anny Ślusarczyk jest naszym wspólnym drogocennym dziedzictwem i dlatego śpieszymy do Niej z darem modlitwy i najlepszymi życzeniami.
Droga Jubilatko!
W imieniu naszej parafialnej rodziny życzymy, aby kolejne lata mijały Pani w zdrowiu, w atmosferze miłości i wsparcia najbliższych. Niech szczęście, jakim obdarzył Panią los, przyniesie wiele radości, ciągłego uśmiechu na twarzy, Bożego błogosławieństwa, opieki Maryi i Anioła Stróża. Serdecznie gratulujemy Pani tak pięknego jubileuszu przeżywanego wspólnie z najbliższą rodziną oraz przyjaciółmi.
Za kogo świat dzisiaj uważa Syna Człowieczego? Kim jest Jezus Chrystus dla świata? Kim jest Jezus Chrystus dla robotnika, inżyniera, rolnika, lekarza? Kim jest Jezus Chrystus dla ciebie, dla mnie? W dniu dzisiejszym, w uroczystość świętych apostołów Piotra i Pawła, Kościół w liturgii słowa to pytanie, skierowane niegdyś do Piotra, stawia tobie, niezależnie od tego, kim jesteś.
Apostołowie, których dzisiaj wspominamy, różnili się między sobą tym, co zewnętrzne: Piotr prosty rybak – Paweł wykształcony Żyd; Piotr od początku wybrany przez Jezusa – Paweł prześladowca; Piotr kochał Mistrza, choć trzykrotnie się Go zaparł, ale po Jego zmartwychwstaniu pytany o miłość, trzykrotnie odpowiada pozytywnie – Paweł nienawidził Chrystusa i Jego uczniów, do czasu wydarzenia pod Damaszkiem. Różne etapy życia tych dwóch ludzi zostały połączone faktem spotkania z Jezusem Chrystusem, choć w innym czasie, zostały połączone odpowiedzią, jakiej Piotr i Paweł udzielili Chrystusowi, kiedy stanął na ich drodze życia. Oni obaj musieli pozostawić to, co dotychczas robili, i bardzo konkretnie pójść za Tym, który: wyzwala, uzdrawia, daje nadzieję i jest Nadzieją, kocha i jest Miłością. Bardzo zmieniła się sytuacja życiowa Piotra i Pawła po spotkaniu z Chrystusem. Piotr, a przedtem jeszcze Szymon, łowił ryby, żył w lęku, jak wielu z nas.
On żył w lęku, bo był człowiekiem morza, a wiemy, ile ofiar pochłania morze, wiemy jak niepewny jest żywot rybaka, bo często wracał z pustą siecią. I kiedy Chrystus stanął nad brzegiem Jeziora Galilejskiego i powiedział do Szymona: „Pójdź za Mną” – wszystko się zmieniło. Co więcej, tenże prosty rybak dominuje w gronie Apostołów i Chrystus nazywa go Piotrem Opoką, Skałą, na której zostanie zbudowany Kościół, tak silny, że bramy piekielne go nie przemogą. I ten Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa, jest silny wiarą Piotra i apostolstwem Pawła. i ten Kościół jest silny twoją wiarą i twoim zaangażowaniem apostolskim. Temu człowiekowi wiary Chrystus daje „klucze królestwa niebieskiego”, to znaczy, że daje je Kościołowi, bo Kościół jest jedyną pewną drogą do nieba, gdyż daje człowiekowi środki zbawienia – sakramenty. A św. Piotr stał u początku tego Kościoła i coraz bardziej odkrywał w sobie świadomość przewodniczenia Kościołowi.
W dniu zesłania Ducha Świętego Piotr występuje wobec świata i określa siebie oraz Kościół jako świadka zmartwychwstania Chrystusa. On również proponuje wybór nowego świadka na miejsce Judasza, którym zostaje Maciej. Piotr reprezentuje powszechność i jedność Kościoła. Mówimy, że Kościół jest wspólnotą, może powinien nią być, mówimy również, że Kościół jest żywym organizmem – i to wszystko jest prawdą, ale wiąże się z tym istnienie podstawy tej jedności, kogoś jednego, kto w sposób widzialny byłby jej wyrazicielem i przez fakt swej obecności sam tę jedność stworzył. Dlatego w każdym następcy Piotra Kościół ma fundament tej obecności – podstawowy warunek, tworzący z wielu ludzi społeczność. Każdy więc papież jest następcą Piotra, ale też następcą Chrystusa. A w jakich okolicznościach Paweł spotkał Chrystusa? Wykonywał swoją powinność – wroga chrześcijan; szedł do Damaszku, aby uwięzić wyznawców Chrystusa. I pod Damaszkiem tak olśniła go światłość z nieba, że upadł na ziemię i usłyszał głos: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?”. Zapytał Szaweł: „Kto jesteś, Panie?” – i usłyszał: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”. Szaweł podniósł się, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział przez trzy dni. To spotkanie z Jezusem było jednocześnie powołaniem Szawła. I oto żarliwy prześladowca stał się gorliwym apostołem – sam wiele wycierpiał, nie chciano go słuchać, bo każdy znał jego nieciekawą przeszłość, ale „Bóg wybrał sobie tego człowieka za narzędzie, aby niósł Dobrą Nowinę na krańce ziemi – do pogan i królów”.
Paweł przez swoją misyjną działalność uczył, że Chrystus przyszedł nie tylko do Żydów, ale do wszystkich ludzi i że w Chrystusie wszyscy ludzie powołani są do zbawienia. A więc Paweł przysłużył się dziełu jedności Kościoła, ale takiej jedności, w obrębie której znalazły się wszystkie narody. Kościół jest właśnie taką wspólnotą, która otwiera się na każdego człowieka – jednak w pełni staje się wspólnotą, kiedy chrześcijanie, czyli my, jesteśmy otwarci na bliźnich, kiedy umiemy dostrzec ich potrzeby, kiedy jesteśmy odpowiedzialni za zbawienie każdego człowieka, kiedy wyznajemy swoim życiem, że Jezus jest jedynym naszym Panem, że Jezus jest Mesjaszem – Zbawicielem.
Co dwaj apostołowie: Piotr i Paweł są dla nas wzorem wiary i przykładem żywego świadectwa uczniów, dla których Chrystus był Mesjaszem, bo gotowi byli dla Niego cierpieć i umrzeć – jak podaje tradycja, obaj zginęli śmiercią męczeńską tego samego dnia. Prośmy więc Boga przez wstawiennictwo świętych apostołów Piotra i Pawła, o łaskę budowania jedności w Kościele, narodzie, w naszych rodzinach, w nas samych, aby świat wypełniał się ludźmi, którzy będą jednego serca i jednego ducha, aby świat wypełniał się ludźmi, którzy uznają Chrystusa za swego Zbawiciela.
W poniedziałek 24 czerwca w naszej parafii spłonął drewniany dom na osiedlu Mączne. Zamieszkująca go rodzina znalazła się w bardzo trudnej sytuacji – cały jej dobytek został utracony w pożarze. W związku z powyższym w najbliższą niedzielę 30. czerwca przed kościołem po każdej Mszy Świętej, Parafialny Zespół CARITAS przeprowadzi zbiórka do puszek na pomoc dla pogorzelców. Bardzo prosimy o ofiarność na ten cel.
Dla niewidomych