
Biały opłatek trzymam w dłoni, Dzielę jak chleb, Rozdaję jak pokój, I kładę jak opatrunek na ranę, By każda przeszkoda, Na drodze do serca, Ustąpiła nowemu zaufaniu, By dom każdego był ciepły święty, By Nowonarodzony Jezus, Był w nim jak Bóg i Pan Przyjęty.
Kolędy, pastorałki, życzenia i świąteczna atmosfera towarzyszyła spotkaniu opłatkowemu organizowanemu w Lachowicach. Radosna, życzliwa i rodzinna atmosfera towarzyszyła spotkaniu wigilijnemu. Uroczystość odbyła się 18 grudnia w budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Lachowicach. W bożonarodzeniowy nastrój gości wprowadził występ młodzieżowego Teatru Maska z Gimnazjum z Lachowic.
Najważniejszą częścią spotkania było podzielenie się opłatkiem - symbolem zgody i pojednania. Przy wigilijnym stole była okazja, by wymienić poglądy, podyskutować o minionym czasie i o nadziejach związanych z nadchodzącym Nowym Rokiem. Wszystkim towarzyszyły życzenia radosnego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia. Aby przy świątecznym stole nie zabrakło ciepła i rodzinnej atmosfery a Nowy Rok niósł ze sobą szczęście i pomyślność.
Wszyscy uczestnicy spotkania czuli się jak prawdziwa wspólnota, zjednoczona nie tylko w działaniu, ale i w miłym spędzeniu wolnego czasu. Oby nastrój życzliwości i dobroci wzajemnej towarzyszył nam nie tylko w tym szczególnym, świątecznym czasie, ale przeniósł się z rozmachem i obficie na kolejne dni Nowego Roku - w rodzinach, w sąsiedztwie, w parafii, w miejscu pracy, w szkole, wszędzie tam, gdzie przychodzi nam realizować codzienne zadania.
W ocenie wędrówki życiowej należy podziękować za przyjaciół i ludzi obdarzających dobrem, szczególnie tych, których zły los nie oszczędzał. Wysokie uznanie należy się czyniącym dobro. Należne dobroczyńcom kwiaty wdzięczności niech nigdy nie zwiędną, a wiara, nadzieja, miłość niech zawsze przynoszą radość życia. Na co dzień nie myślimy o wdzięczności, która jest sferą ducha, wyrazem pamięci. Wdzięczność zbliża ludzi do siebie, buduje jedność między ludźmi. Niezwykła to radość, że – obdarzeni dobrocią i mądrością – możemy komuś pomóc, bo największym darem dla drugiego człowieka jest człowiek. Głębokie, ciepłe relacje z innymi ludźmi są niebywale mocnym filarem dobrego życia.
Wszystkim serdecznym przyjaciołom, sponsorom oraz organizacjom społecznym Strażakom, Panią z Koła Gospodyń Wiejskich działającym na terenie naszej miejscowości, którzy pomogli przy organizacji spotkania opłatkowego życzymy promiennej jesieni życia, dobrego zdrowia, pełni sił, pomyślności we wszystkich dziedzinach życia, pogody ducha, optymizmu, nieprzemijającej światłości umysłu, radości z dokonań życiowych. Wszyscy przeminiemy, po nas pozostanie tylko prawda, dobro, miłość, godność, piękno, którym byliśmy zawsze wierni, oraz wiara, która jest darem i zadaniem. Spośród wszystkich rzeczy tego świata miłość bliźniego pozostaje czymś najcenniejszym, a wszyscy Państwo daliście znakomity przykład takiej właśnie miłości, dobroci i bezinteresowności.
Bóg się rodzi w słowach dobroci,
w czystym spojrzeniu,
w codziennym trudzie,
w naszym zmęczeniu,
w znakach przyjaźni i pojednania,
w modlitwie siostry,
w pracy kapłana,
w nauczyciela cichym mozole,
w fabryce,
w biurze,
w kuchni,
w uśmiechu dziecka,
w natchnieniu artysty,
w bezsennej nocy ciężko chorego,
w czuwaniu matki nad dziecka kołyską .…
Rodzi się Jezus Chrystus!
Dziś się narodził Chrystus Pan, Zbawiciel - śpiewaliśmy w refrenie Psalmu i niech te słowa oraz radość towarzyszą nam w świętowaniu pamiątki narodzin naszego Pana, pamiątki Jego pierwszego przyjścia na ziemię.
Dzielmy się prawdą, że narodził się nam Zbawiciel, Mesjasz, Pan. Dzielmy się tą wielką radością ze wszystkimi, których spotkamy, życząc sobie wzajemnie, by nowonarodzony Pan i Odkupiciel opromieniał każdy dzień swoją obecnością, by nas umacniał i wspierał, by nam błogosławił i hojnie udzielał swoich łask i wszelkiego dobra. Pamiętajmy, że to Pan Jezus jest miłosiernym obliczem Boga Ojca, o czym przypomina nam trwający w Kościele Rok Miłosierdzia.
Niech te święta dla wszystkich Drogich Parafian i Gości będą pełne Bożego błogosławieństwa i miłości, którą przynosi ze sobą Boży Syn pod nasze dachy, w nasze rodziny i serce każdego z nas. Niech ta Boża radość i miłość przedłuża się na kolejne dni naszego świętowania i na całą naszą, nieraz trudną codzienność.
Ks. mgr Wiesław Ryżka
Proboszcz
Dnia 5 grudnia 2015 roku odbyło się kolejne spotkanie w ramach duchowego przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. Do kościoła pw. Św. App. Piotra i Pawła w Lachowicach przybyła młodzież wraz z księżmi opiekunami z Dekanatu Suskiego.
Na samym początku uczestnicy wzięli udział we Mszy Świętej. Następnym punktem spotkania była konferencja w Domu Strażaka. Dziękujemy wszystkim osobom, które przyczyniły się do współtworzenia tego spotkania.
„…Znaleźć własną radość
w radości bliźniego
oto tajemnica szczęścia…”.
Św. Jan Paweł II.
W dniu 6 grudnia bieżącego roku w naszej parafii odbyło się: „Spotkanie ze Świętym Mikołajem”. Na spotkanie przybyło bardzo dużo dzieci. Prezenty sprawiły wielką radość dzieciom i dorosłym. A sam Mikołaj był w świetnym humorze i rozbawił do łez wszystkich zebranych. Spotkanie odbywało się w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Niecodzienny gość znał prawie każdego co ułatwiło przyjazną rozmowę. Radość i serdeczny, przyjacielski klimat dominowały wśród obecnych, zarówno podczas rozdawania prezentów jak i później. Uśmiech nic nie kosztuje, ale jest wiele wart. Wzbogaca tego, kto go otrzymuje i tego, kto go daje. Każdy kto uczestniczył w spotkaniu mógł tego doświadczyć i wrócił do domu ubogacony.
6 grudnia na niedzielnej Mszy Świętej o godz. 11:45 zgromadziły się licznie dzieci wraz ze swoimi bliskimi. Po Mszy Świętej w naszej świątyni pojawił się sam św. Mikołaj, biskup, który obdarował dzieci prezentami. Święty Mikołaj nie jest legendarną postacią z bajki Tysiąca i jednej nocy, nie jest Dziadkiem Mrozem z krainy PRL-u czy na czerwono ubranym klaunem rozdającym cukierki na krakowskim Rynku. Był katolickim biskupem żyjącym w pierwszej połowie IV wieku, który troszczył się m.in. o przygotowanie posagu dla ubogich dziewcząt, by mogły wyjść za mąż. Cechowała go wielka wrażliwość na biedę wdów i sierot. Jednym słowem był świętym z "wyobraźnią miłosierdzia", dlatego trzeba i warto go naśladować w naszych "kryzysowych" czasach i to nie tylko 6 grudnia lecz na co dzień.
Święty Mikołaj odwiedził, również chorych w naszej parafii. Odwiedziny te cieszyły się wielkim uznaniem a na twarzach wielu osób pojawiły się łzy wzruszenia. Święty Mikołaj nie tylko obdarowywał chorych upominkami, ale także znalazł czas, aby z każdym porozmawiać i pocieszyć. – Spotkanie to wśród chorych i niektórych cierpiących osób pozwoliło choć na chwilę zapomnieć o chorobie, bólu, tęsknocie za bliskimi oraz wprowadziło świąteczną atmosferę. Powinniśmy często odwiedzać chorych, niosąc im ulgę i pocieszenie w najcięższych chwilach życia. Chorzy powinni liczyć na naszą modlitwę i wszelką inną pomoc. Dlatego też Święty Mikołaj nie mógł o nich zapomnieć także w tym szczególnym dniu.
Kochany Mikołaju, wiem, że to niełatwo, lecz przynieś niewidomym dzieciom takie światło, co pozwoli im ujrzeć wszystkie dary boskie, drzewa w czapach śniegu, obraz Częstochowskiej, lustro lodowiska kreślone łyżwami, które skrzy się, błyska, gdy tańczymy na nim. Przynieś dzieciom głuchym piosenkę anioła, by zagrała cisza, która trwa dokoła, by szept usłyszały i dzwoneczków trele, głos mamy, kolędę w grudniowym kościele. Pożycz anielskie skrzydła Mikołaju drogi, dla dzieci, które mają bardzo chore nogi. Na skrzydłach niech ulecą ze smutnych szpitali i dotrą do swych domów hen w błękitnej dali. Ależ by to była radość Mikołaju Święty, ależ by to były wspaniałe prezenty.
Dzień po dniu oblata,
Jak róż ciche płatki zbladłe…
I idę w jakieś nieznane mi dale,
W mgły i bezkresy mroków nieodgadłe…
Przemija życie, opadają kwiaty…
Ile ich padło pod Twe stopy, Chryste,
Ofiarą serca, ścieląc ku wieczności
Przez głąb przestworza – ścieżki promieniste?
Dogasa życie – A czy w Twoich oczach
Na progu śmierci, w momencie spotkania
W Twoich oczach, któryś dał mi łask bez miary,
Ujrzę serdeczny, wdzięczny blask uznania?
Może właśnie takie myśli – jak poecie w tym wierszu – przychodzą nam dziś do głowy, gdy po raz kolejny w swoim ziemskim życiu przychodzimy na cmentarz? Przychodzimy, by znaleźć się w miejscu gdzie pożegnaliśmy doczesne szczątki naszych bliskich. Przychodzimy, by trochę „pobyć” z nimi. Właśnie tak. Bo na tym świecie nie mamy innej możliwości obcowania z tymi, którzy już odeszli, jak ręką dotykając ich grobu. Chyba, że naszą wiarą sięgamy poza grób! Wtedy wyrazem naszej miłości do bliskich będzie modlitwa w ich intencji. I to nie tylko ta na cmentarzu. Ale również codzienna – osobista, a zwłaszcza zamówiona w ich intencji Msza św. Nie można bowiem, nawet wszystkimi kwiatami świata – choćby były najpiękniejsze i najdroższe – zastąpić jednej Mszy św., która jest odprawiona w intencji naszych zmarłych. Tak jest dla nich cenna. Dziś jednak i teraz stajemy tutaj – na cmentarzu – do wspólnej modlitwy, przy ich grobach.
Ale przyszliśmy też i po to, aby pomyśleć o sobie samych. O sobie w perspektywie wieczności. Bo na tej ziemi pozostanie po nas tylko to na co w tej chwili sami patrzymy. Może bogaty – drogi pomnik, który wystawią nam nasi bliscy. A może tylko skromny krzyż z pasyjką Chrystusa? A po wielu, wielu latach, na miejscu naszego pochówku, spocznie ktoś następny z naszej rodziny lub ktoś zupełnie nam obcy. I tak życie na ziemi będzie toczyć się dalej.
W ten dzień Arkadiusz zawsze przychodził na cmentarz, bo przecież to tradycja, płonące świece, melancholijny nastrój. Dziś przyszedł tu, gdy tłumy spełniły już swój „honorowy” obowiązek i poszły. Cmentarz był bezludny i cichy. Stanął nad grobem rodziców – sam. Nie modlił się, gdyż zdążył się już odzwyczaić od „tych rzeczy”. Patrzył na kwadrat ziemi przystrojony kwiatami i zielenią. Wpatrywał się w świece. Krople wosku spływały po nich jak ludzkie łzy. Świece topniały. Patrzył długo i poczuł, że w nim też coś topnieje. Oczyma wyobraźni przewiercił ziemię. I ujrzał ich oboje, ojca i matkę. Nagle zdawało mu się, że ich wzrok także przeszył ziemię i trafił aż do serca. Miał wrażenie że stoi oko w oko z nimi. Potem, tak jak nieraz odżywa w uszach dawno zasłyszana melodia, usłyszał ich słowa. Szept umierającej matki: „Synku nie zapomnij nigdy o Bogu”. I słowa uczciwego ojca: „Żyj tak, abyś mógł nam zawsze spojrzeć w oczy”. Zacisnął powieki, jakby w obawie, że trzeba będzie im teraz rzeczywiście spojrzeć w oczy. Poczuł się nieswojo. Tyle się zmieniło przez te lata od chwili ich śmierci! Coraz mocniej odczuwał na sobie wzrok tych z grobu. Oni chyba wiedzą o wszystkim! Jak na taśmie filmu ujrzał swe życie.
W jednej chwili zrozumiał, jak bardzo daleko odszedł od drogi, którą oni go prowadzili z tak wielkim poświęceniem i głęboką miłością. Zawiódł ich nadzieje, zmarnował ich ofiary i modlitwy. Oczy miał nadal zamknięte, ale widział wszystko lepiej niż kiedykolwiek indziej. Może i nam trzeba tak właśnie dziś stanąć nad grobem naszych rodziców. Może jutro, już w innym zwykłym dniu, gdy nie będzie tylu ludzi na cmentarzu? Stanąć po to by zrozumieć coś na nowo! Coś sobie przypomnieć! By odejść z tego miejsca innym człowiekiem. By się nawrócić. Bo miejscem, które najwięcej i najlepiej uczy na tym świecie – jest właśnie cmentarz.
Oby z dzisiejszym Świętem nie stało się już wkrótce tak jak napisał ks. Tadeusz Miłek w ostatnim numerze Przewodnika Katolickiego: „Czasami odnosi się wrażenie, że niektórzy uroczystość Wszystkich Świętych traktują tylko jako okazję do spotkań ze znajomymi, „zaprezentowania” modnej odzieży oraz wystawnego ozdobienia grobów… coraz bardziej zaczyna przypominać atmosferę pikniku: stragany wokół cmentarza, nie tylko z kwiatami i zniczami, ale i pieczoną kiełbaską i różnego rodzaju napojami… Brakuje tylko koszyka z jedzeniem przy grobie, a i tak są beztroskie rozmowy, dzieci biegają po cmentarzu z watą cukrową i kolorowymi balonikami, ktoś rozmawia wesoło przez telefon komórkowy, inny pali papierosa – ot takie towarzyskie spotkanie.”
Nasze spotkanie – mam taką nadzieję – jest póki co zebraniem przede wszystkim modlitewnym; troska o grób – wyrazem myśli o naszych bliskich; a spotkanie z krewnymi wykorzystajmy również by porozmawiać o tych nad grobami których stanęliśmy, nauczyć czegoś młodych, by pogłębić wzajemne więzi z krewnymi, na które często brakuje nam czasu na codzień. Niech dzień dzisiejszy i jutrzejszy upłynie nam w głębokiej zadumie i radości. Tak – radości! Ale tej Bożej radości a nie hałasu tego świata. Radości, bo przecież mamy się wszyscy spotkać z tymi, którzy już odeszli w niebie.
Odchodząc zaś z tego miejsca – ziemskiego odpoczynku doczesnych szczątków naszych bliskich zmarłych, którym tyle zawdzięczamy – niech brzmią nam w uszach słowa poety: Jedno jest tylko życie, to wielkie słowo, spełnij je należycie bo żyć nie będziesz na nowo. Co się za życia stanie, wrócić nie może po śmierci tylko zostanie karanie Boże. Albo też wieczna chwała, gdy tu mieszkanie dusza w Bogu miała a nie w szatanie. F. Godek. Oby dusza nasza miała w Bogu swe mieszkanie, codziennie i aż do końca naszego życia na ziemi!