Aktualności

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

DSC01998W dniu: 30 lipca 2010 roku w naszym Domu Katolickim, została przeprowadzona akcja poboru krwi dla chorych pacjentów przebywających w suskim szpitalu.

Pomimo ogromnego postępu medycyny, dotąd nie udało się wytworzyć substancji, która w pełni zastąpiłaby ludzką krew. Krew jest niezbędna w wielu sytuacjach np.: dla poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych, przy wielu operacjach, przy przeszczepach narządów. Jedynym źródłem krwi są zdrowi ludzie, którzy rozumieją, że oddanie krwi to rodzaj posłannictwa - ludzie tacy jak Ty!  Oddając krew możesz wyobrazić sobie, że ten cenny dar uratuje komuś życie - dzięki czemu ktoś będzie mógł święcić kolejne urodziny, rocznicę, przeżyć kolejne wakacje, spacer na plaży, noc pod gwiazdami! Osoba, która otrzymuje Twoją krew jest Ci nieznana, ale ta osoba jest czyimś ojcem, matką, dziadkiem lub przyjacielem. O oddawaniu krwi pamięta się i mówi szczególnie przy wielkich, masowych akacjach. Ale nie trzeba czekać na wielkie wydarzenia, bo krew można oddać również bez specjalnej okazji. Krew jest bardzo potrzebna, wypełnia naczynia krwionośne w całym organizmie człowieka. Każdy jej składnik ma odrębne zadania.

Krótko mówiąc krew jest źródłem sił życiowych u każdego człowieka. Jednak często jej brakuje i tu my możemy się wykazać, bo oddając krew ratujemy życie... Jeszcze raz dziękuję tym wszystkim, którzy włączyli się czynnie w kolejną akcję oddawania krwi. Niech Pan Bóg wynagrodzi dobroć serca!

Dla niewidomych

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s
 
ChomikImage.aspxkk

Wieloletnie doświadczenie pokazuje, że obchody Dnia Dziecka stają się okazją do popularyzacji zawodu strażaka wśród najmłodszych obywateli. Tegoroczny Dzień Dziecka w Lachowicach zorganizowany został przez naszych wspaniałych Strażaków, którzy przygotowali szereg zabaw i atrakcji dla dzieci ze Szkoły Podstawowej. Dzieci miały także okazję zadać strażakom szereg „podchwytliwych" pytań oraz obejrzeć sprzęt strażacki i świetnie się razem bawić.

Pan Jezus wędrując po palestyńskiej ziemi chętnie przytulał do siebie dzieci, kładąc ręce na ich głowy i udzielał im swego błogosławieństwa. Prośmy Go, aby udzielił swej łaski dzieciom z naszej wspólnoty parafialnej, w dniu ich święta a także wszystkim dzieciom na całym świecie. Pan Jezus również podczas swego ziemskiego życia bronił je przed zgorszeniem. Powiedział:, „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza”.

Dzieci są skarbem rodziny i całego społeczeństwa. Od samego początku swego życia, także wtedy, gdy jeszcze nie umieją mówić ani pracować, potrafią obdarzać innych szczęściem. Ofiarowują świeżość swego człowieczeństwa, zdolność przyjmowania aktów miłości i odpowiadania na nie swoją miłością. Dziękujmy Bogu wszechmogącemu, że wzbogacił świat i całe nasze życie pięknem dziecięctwa. Cieszymy się, że są w naszej wspólnocie parafialnej dzieci. Cieszą nas każde zdolności, które w nich odkrywamy. Radujemy się, gdy są zdrowe i dobrze się rozwijają. Cieszymy się, gdy możemy przeżywać ich wzrastanie w życiu duchowym.

 
Panie, dziękujemy Ci za wszystkie dzieci. Chcemy im pomóc, aby stały się takie, jakimi Ty pragniesz ich widzieć. Bardzo chcielibyśmy zachować cierpliwość, zwłaszcza, kiedy dzieci sprawiają nam ból. Prosimy Cię, Boże, pobłogosław nasze dzieci. Naucz je, aby z dnia na dzień coraz bardziej zdecydowanie brały ster swego życia i zmierzały do celu, który Ty im wskazujesz. Daj im łaskę silnej wiary, która przenikałaby wszystkie ich myśli i czyny. Pozwól im kiedyś w życiu wykonywać takie zadania, które napełnią ich serca radością. Jeżeliby zbłądziły, przywiedź je z powrotem na właściwą drogę.

Pamiętajmy w naszych modlitwach o dzieciach jako największym darze od Boga. Wszystkim naszym dzieciom życzymy na co dzień wiele życzliwości i ciepła od najbliższych, duchowego wzrostu na chwałę Bogu i ludzio

Dla niewidomych

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

z7907705X19-maja--Bierun--ulica-JagiellyW związku z alarmem powodziowym w całym kraju oraz zalaniem coraz większej ilości gospodarstw, Gminne Koło Polskiego Czerwonego Krzyża w Lachowicach, zorganizowało zbiórkę potrzebnych rzeczy dla powodzian z Bierunia.

Podczas przeprowadzonej zbiórki udało się zebrać wodę pitną, środki czystości (proszki i płyny do prania, płyny do naczyń, płyny do podłóg, środki dezynfekcyjne, mydła, szampony do włosów itp.), ręczniki, kurtki, peleryny przeciwdeszczowe, ubrania robocze, rękawice gumowe, śpiwory, koce, kołdry, materace, ścierki do podłóg, pościel, papier toaletowy, środki pielęgnacyjne dla dzieci, środki higieny osobistej, żywność, sprzęt gospodarstwa domowego oraz pieniądze w kwocie 2.500 zł. W dniu: 28 maja 2010 roku, odwiedziliśmy powodzian w Bieruniu, gdzie przekazaliśmy im zebrane dary. To jedna z miejscowości, która bardzo ucierpiała w czasie obecnej powodzi. Po przejściu półtorametrowej fali zalane zostały budynki mieszkalne i zabudowania gospodarcze, hala sportowa. Ucierpieli mieszkańcy 70 zalanych domów.

W Bieruniu na Śląsku powoli opada woda po katastrofalnej fali, która przeszła przez miasto. Wczoraj do niektórych domostw zalanych w powodzi mogli wejść ich właściciele. Zastali porażający widok. Woda nie sięgnęła tylko zdjęć dzieci i świętych obrazków.  Po śladach na ścianach widać,  że falowała na wysokości metra. Szczęśliwi, u których już zeszła. Czy będzie do czego wracać? W domu będzie wszystko do wymiany. Podłogi, tapety, meble... Zalało piec centralnego ogrzewania, pralkę i kilka innych sprzętów, których nie daliśmy rady już uratować oraz samochody, ciągniki i zwierzęta - wylicza pan Henryk, spoglądając dookoła siebie.

Woda każdego dnia odsłania metr ulicy i domy. Najpierw piętro, pozwalając wejść po drabinie przez okna, wreszcie napuchnięte drzwi. Do domu Henryka wciąż można się dostać tylko łodzią, bo stoi w dole niecki. Pływa ze strażakami, żeby nakarmić dwa pieski, które ocalały. Do połowy wyłonił się dom Eugeniusza, którego rodzina musiała siłą ewakuować. Straszy człowiek, gdy zalało ulicę, zapalił gromnicę w oknie, jakby chciał iść na dno z ojcowizną. Dariusz dociera do swojego domu w woderach sięgających piersi. To on z Grzegorzem jego bratem w nocy wspólnie czuwali na strychu, strzegąc dobytku przed szabrownikami.

W imieniu poszkodowanych przez  powódź w Bieruniu, gorąco dziękujemy wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób włączyli się w pomoc powodzianom: ofiarodawcom i wolontariuszom oraz tym, którzy pomagali nagłośnić akcję pomocy.

Dla niewidomych

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s
10055List pasterski Episkopatu Polski
przed beatyfikacją Sługi Bożego Księdza Jerzego Popiełuszki

W najbliższą niedzielę, 6 czerwca, wysłannik Ojca Świętego, Abp Angelo Amato, Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, dokona w Warszawie beatyfikacji Księdza Jerzego Popiełuszki. Kościół zaliczy go do grona błogosławionych męczenników za wiarę. Można powiedzieć, że w pełni zrealizował on w swoim życiu czytane przed chwilą słowa św. Pawła: „Ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego”.

Nadzieja, którą Ksiądz Jerzy pokładał w Bogu, zaowocowała miłością heroiczną. Chociaż jego posługiwanie kapłańskie przypadło na czas wielkiego ucisku, pozostał on wierny swemu powołaniu i wytrwale służył Bogu i człowiekowi. Pośród prześladowań wskazywał, jak kochać i sam żył miłością na co dzień, a zło uczył dobrem zwyciężać. Zginął śmiercią męczeńską 19 października 1984 r. Przeżył zaledwie 37 lat i tylko 12 lat pełnił kapłańską służbę. W dziesiątą rocznicę jego śmierci Jan Paweł II pisał: „Ten kapłan-męczennik pozostanie na zawsze w pamięci naszego narodu jako nieustraszony obrońca prawdy, sprawiedliwości, wolności i godności człowieka”.

1. Zawsze blisko Boga
Dzięki wyniesionej z domu rodzinnego głębokiej wierze oraz chrześcijańskiemu wychowaniu, zażyłość z Bogiem była od najmłodszych lat dla księdza Jerzego najważniejsza. Przywiązanie do prawdy i wolności stało się dla niego elementarną postawą życiową. Urodził się w liturgiczne święto Podwyższenia Krzyża, 14 września 1947 r., na Białostocczyźnie, we wsi Okopy, oddalonej o kilka kilometrów od kościoła parafialnego i szkoły w Suchowoli. Od najmłodszych lat Eucharystia stanowiła w naturalny sposób centrum jego życia. By codziennie służyć do Mszy Świętej, wychodził z domu do szkoły godzinę wcześniej niż inne dzieci. Nie uważał tego za poświęcenie, lecz traktował jako łaskę.

Po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie. Po pierwszym roku studiów został wcielony do specjalnej jednostki wojskowej, której jednym z głównych celów było łamanie powołań kapłańskich. Gdy tylko udało mu się wyjść na przepustkę, pierwsze kroki kierował do kościoła, by uczestniczyć we Mszy Świętej i przystąpić do Komunii. Mimo wielu uciążliwych represji ze strony dowódców -  dbał o wspólną modlitwę. Był przekonany, że to najlepsza obrona przed zniewoleniem i lękiem. Pisał wtedy do ojca duchownego: „Okazałem się bardzo twardy, nie można mnie złamać groźbą ani torturami. Może to dobrze, że akurat jestem ja, bo może ktoś inny by się załamał.”

0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

im_1_384„Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” - te słowa wypowiedział Jezus do Szymona. Wypowiada je również dziś do wielu młodych ludzi, by nie bali się pozostawić wszystko i pójść za Nim. Dla każdego Bóg ma przygotowany wspaniały plan, a kieruje się wyłącznie miłością. 23 - maja 2010 roku w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego w naszej parafii przeżywaliśmy - Niedzielę Powołań. Do naszej wspólnoty parafialnej przyjechali klerycy z Wyższego Seminarium Duchownego z Krakowa. Przybyli do nas by podzielić się z nami swoimi przeżyciem z drogi powołania do kapłaństwa i by modlić się razem z nami o nowe i liczne powołania kapłańskie i zakonne.

Homilia diakona Piotra Maroszka na Uroczystość Zesłania Ducha Świętego wygłoszona w czasie niedzieli powołań 23.V.2010 roku w Lachowicach.

Niedziela powołań. Wyjątkowy dzień. Do parafii przyjechali klerycy, diakoni. Przyjechali powoływać? Otóż nie. My nie możemy nikogo powołać. Nie mamy ani takiej władzy ani nawet możliwości. Nie możemy powiedzieć komukolwiek, choćby to był najpobożniejszy chłopak z całej parafii, przy tym zdolny i ładnie śpiewający, jedź z nami - ty będziesz dobrym księdzem. Nam nie wolno zrobić nic podobnego. Po co zatem tu jesteśmy? Słyszeliśmy w drugim czytaniu, kto powołuje do służby w Kościele. To Duch Święty rozdziela zadania i funkcje dając każdemu odpowiednią łaskę do wypełnienia powierzonego zadania. Tylko On i nikt inny. A dary jakich udziela są rozmaite. Bo i zadania w Kościele są różne, a jednym z nich jest kapłaństwo. Mamy przekonanie, że do tego zadania potrzebne jest specjalne powołanie i szczególna łaska. My sami z siebie, przez własne najszczersze chęci i wysiłki, nie możemy stać się kapłanami. Tu musi zadziałać Bóg. A jak Pan Bóg działa spójrzmy na Ewangelię.

Niedziela. Wieczór. Apostołowie siedzą zamknięci w domu. Nasłuchują, czy aby nie słychać odgłosu zbliżających się kroków. Oto zaraz mogą przyjść faryzeusze razem z żołnierzami i ich pojmać. Skoro zabili Jezusa, który był tak potężnym prorokiem, to z nami tym bardziej sobie poradzą. Owszem, Maria Magdalena mówiła, że nawet widziała Jezusa, twierdziła, że On żyje. Biedna kobieta - myśleli Apostołowie - z żalu i rozpaczy postradała zmysły. Nawet Jan widząc pusty grób pomyślał, że On zmartwychwstał. Biedny Jan. Jemu też pomieszało się w głowie. Zalęknieni i zamknięci Apostołowie wszystkiego się spodziewali, tylko nie przyjścia Jezusa. Tymczasem On przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i powiedział: „Szalom!”, nie lękajcie się, Ja jestem! Jakże wielka musiała być ich radość, gdy zobaczyli Jego, który pokazał im swe rany - pamiątkę męki i dowód, że to naprawdę On, a nie żaden duch - On, który przeszedł przez mękę i śmierć.
 
 
Jezus przychodzi mimo zamkniętych drzwi. Dla Jezusa zaporą nie są zamknięte drzwi. Dla Jezusa zaporą jest zamknięte serce. Zapytasz: jakże ja mógłbym mieć zamknięte serce? Przecież chodzę do kościoła. Modlę się niekiedy. O, na rozmaite sposoby możesz zamykać swoje serce przed Bogiem. Możesz przystanąć przed wejściem do kościoła i upierać się, że uczestniczysz we Mszy św. Możesz wpatrywać się w telewizor zamiast uklęknąć do modlitwy. W ten sposób zamykasz serce nie tylko swoje, ale i swoich dzieci, które przecież mają prawo widzieć swojego tatę, swoją mamę, modlących się. Kiedy dzieci widzą, że ich rodzice wstydzą się Pana Boga same później też będą się Go wstydzić. Dziś wielu katolików paraliżuje wstyd. Widzimy to choćby na przykładzie Portugalii, do której ostatnio pielgrzymował Ojciec święty. Wprawdzie wielu Portugalczyków nadal praktykuje, ale wstydzą się przyznawać do wiary, boją się powiedzieć, że tzw. „małżeństwa homoseksualne” są czymś nienormalnym, że aborcja jest zabójstwem maleńkiego dziecka, bo nie chcą być uznani za zacofanych. Potrzeba było dopiero stanowczej zachęty Benedykta XVI, żeby dodać im odwagi. Paraliżuje nas lęk, dławi nas wstyd, blokuje obojętność, nieczułość.

Początek strony