
Mała góralska wioska Lachowice pod Babią Górą powoli zanurza się w spokoju, w miarę jak dobiega końca krótki zimowy dzień. Śnieg przykrywa wszystko od skalistych górskich zboczy po dachy domów i kościoła jak biały puszysty koc, który delikatnie mieni się różnymi tonami błękitu, kiedy ostatnia jasność dnia kłóci się z postępującym mrokiem. Dym wznosi się spokojnie i dostojnie, z kominów domów.
Kto myśli o zimie, widzi przed oczyma szerokie, ośnieżone trasy zjazdowe, wijące się po zboczach wąskie ścieżki szlaków wędrownych i zasypane śniegiem górskie wioski. Ryzykowne zjazdy, przejażdżki przez zaśnieżony las, miłe wieczory przy kominku i lodowe sople zwisające z dachów…Jedną z wielu cudownych rzeczy, która dodaje piękna temu światu są pory roku. Wiosną świat przyozdabia zielona, soczysta trawa, kwitnące drzewa i kwiaty. Przyroda budzi się do życia.
Latem obserwujemy złociste słońce wyglądające zza chmur. Jesienią świat nabiera barw. Drzewa przyozdabiają liście o różnorodnych barwach, na ziemię spadają dary jesieni w postaci bordowych kasztanów i brązowych żołędzi. Przyroda obdarowywuje nas jesiennymi owocami. Zimą zaś ziemię i wszystko dookoła pokrywa biały puch. Właśnie dlatego pory roku są piękne, gdyż każda z nich jest inna. Nie tylko pory roku decydują o tym, że świat staje się piękny. Dużą rolę gra też miłość i szacunek do drugiego człowieka.
Wszystko dokoła jest teraz zaśnieżone. Jest zimno i najbardziej żal zwierzaków. Prośba więc do czytelników, żeby zwrócili na nie uwagę. Niestety minusowe temperatury nie sprzyjają polnym i leśnym zwierzętom. Przykryte białym puchem tereny utrudniają im dostęp do pokarmu. To nic nie kosztuje, a można uratować komuś życie. To taka prośba, do wiejskiego człowieka, który ma dwa psy, dwa koty i dwa żółwie...To tu, to tam ciszę przerywa szczekanie psa, cieszącego się na widok wracających domowników. Cała natura przygotowuje się do odpoczynku.
Trzeba oczywiście pamiętać również o potrzebujących ludziach, ale naprawdę warto dać coś od siebie. To od nas zależy jak będzie wyglądał świat. Gdy mamy wokół nas ludzi bliskich naszemu sercu, świat nabiera barw. Przy słonecznej aurze śnieżnobiały krajobraz wygląda bardzo ładnie. Góry są piękne przez cały rok, lecz szczególnie urokliwie są w czasie zimy, kiedy wszystko przykryte jest ponad półmetrowym puchem.
Śnieg prószy obficie i zaczepnie obsypuje nam twarz. Idąc, oglądamy piękno natury, wszytko w białym puchu. Ogrom spadającego śniegu ciągle nas zachwyca. Chciejmy więcej więcej takich chwil, bezpodstawnego szczęścia i radości. Radości z natury i jej piękna... Wszechogarniająca cisza, jednak nasza wioska potrafi być piękne. Gdzieś daleko buczy odśnieżarka ulic. Zapraszamy wszystkich naszych zamiejscowych Czytelników do Lachowic, zróbcie wycieczkę w ten rejon, gdzie będziecie podziwiać piękno przyrody jeszcze nieskażonej, cudowne widoki zielonych gór latem i białych w zimie.
„Do naszych serc do wszystkich serc uśpionych dziś zabrzmiał dzwon już człowiek obudzony. Bo nadszedł czas i Dziecię się zrodziło a razem z nim Maleńka przyszła Miłość”.
Kochani wielka radość zagościła w naszych sercach bo Jezus się narodził. Przyszedł do nas jako maleńka Miłość, by uczyć nas miłości. Przyszedł do nas ludzi kolejnego pokolenia, aby dzisiaj prosić o człowieka pokój, miłość i przebaczenie. Wiemy jak te dary są bardzo potrzebne dzisiejszemu człowiekowi, który codziennie przeżywa ten sam dramat odrzucenia, braku miłości i zobojętnienia tak przeżywała Maryja, Józef i maleńki Jezus, kiedy to nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Kiedy zasiedliśmy razem do wigilijnego stołu dzieląc się opłatkiem wyrażaliśmy naszą życzliwość, szacunek i miłość do człowieka. Składając życzenia patrzyliśmy sobie w oczy pragnąc dla osoby kochanej zdrowia i radości, pokoju serca i wiary w lepsze jutro. Snuliśmy refleksje ze wspomnień naszego dzieciństwa, wspominając tych którzy już odeszli do Pana, może naszego ojca, naszą matkę. To oni uczyli nas, że mamy dzielić się sercem jak opłatkiem. Może płynęły też łzy ze szczęścia, bo może ktoś do nas przybył na święta może już na stałe. Ze szczęścia, bo mąż i żoną po latach rozłąki znowu są już razem. Płynęły może łzy z tęsknoty za najbliższymi, bo jesteśmy sami i jest ciężko czekać znowu na spotkanie, jest ciężko zarabiać na chleb dla dzieci nie widząc ich uśmiechu, codziennych sukcesów w szkole, czy w życiu osobistym. Płynęły może łzy bo trzeba się tułać po świecie a tam czeka rodzina.
Martwimy się, ciężko pracujemy, by dzieci wykształcić, wychować, zabezpieczyć byt rodzinie. To są trudne rozstania i patrząc na wiele twarzy widzimy jak jesteście zatroskani o los swoich najbliższych. Mamy również nadzieję, że ci którzy są wśród nas sami bez rodziny znaleźli wśród nas życzliwych ludzi, którzy podzielili się opłatkiem i dobrocią serca w zakątku swego domu. Jezus się narodził nie tylko w szopie ale w sercu człowieka, który żyjąc przesłaniem Bożego Narodzenia nie może zapomnieć o drugim człowieku. Te święta są wyjątkowe. Nie możemy powtarzać dramatu zobojętnienia jakiego doznała święta Rodzina. Nie możemy stroić choinki - symbolu święta zapominając zaprosić Chrystusa do swego domu. Bo bywa tak, że posprzątamy mieszkanie, przygotujemy wspaniale potrawy, zaprosimy gości, ale czasem zapominamy zaprosić Chrystusa i tak już mija 5, 10, 15 lat od naszej ostatniej spowiedzi. Nie przyjmujemy Komunii św. od lat i dziwimy się, że nam się w życiu nie układa, że małżeństwo się rozpadło, że jesteśmy skłóceni ze wszystkimi, w swojej pysze myślimy, że co oni ode mnie chcą przecież jestem taki wspaniały. Tylko, że nikt od niego nie doznał nigdy okruszyny dobroci, ani dobrego słowa. I tak żona płacze z jego powodu już przez wiele lat, a bywa, że i mąż. Dzieci zapominały, że mają ojca lub matkę.
Kochani! Narzekamy, że ten świat taki podły, że ludzie niedobrzy. A jaki jestem ja? No właśnie ważne pytanie - jaki jesteś? Czy inni patrząc na twoje, życie, postępowanie - mogą powiedzieć, że spotkali dobrego człowieka. Przecież Bóg dał ci serce, abyś nim się dzielił jak tym opłatkiem w wigilię Bożego Narodzenia. Chce abyś był prawdziwym ojcem, matką, synem, córką. Chce abyście tworzyli świętą rodzinę, abyście byli dla siebie oparciem, abyś był człowiekiem na którego można zawsze liczyć, któremu zawsze można ufać. Chrześcijanin to świadek Tej maleńkiej miłości, która narodziła się w żłobie, a więc musisz się tą miłością dzielić, aby inni spotykając ciebie powiedzieli, że spotkali człowieka, że spotkali Chrystusa w ludzkim ciele. Kochani - Dlaczego wigilie są tak krótkie i tak krótko dobrzy są ludzie. Dlaczego tak bardzo tęsknimy za świętami. Bo jest to może jedyna okazja do przeżycia serdeczności i życzliwości od drugiego człowieka. Może nie którzy czekają na wigilię cały rok, bo to jest jedyny dzień w roku, kiedy jest spokój w domu, kiedy nie ma awantury, kiedy ojciec lub matka są trzeźwi.
Wiemy jednak, że są takie domy kiedy nawet w wigilię jest piekło i płacz dzieci. Wiemy dobrze jak wiele rodzin cierpi dramat pijaństwa, rozwodów, zdrad małżeńskich i płacz nienarodzonego dziecka. Wielu zapomniało o przykazaniu miłości, o przysiędze małżeńskiej, o przebaczeniu. Nie mają Boga w sercu, a do kościoła przychodzą tylko na pasterkę, zapomnieli o spowiedzi, nie przyjmują Komunii. A więc skąd będą mieli siły w rozwiązywaniu codziennych problemów. Nie modlą się, nie żyją tak jak Bóg przykazał - tylko sami układają sobie życie po swojemu, nie po Bożemu tylko po swojemu. Jezus pokazał nam jak mamy żyć, więc go naśladujmy, a będziemy szczęśliwi.
Żyjmy orędziem Bożego Narodzenia, Orędziem miłości i pokoju. W przeciwnym razie zawsze będziemy smutni, znerwicowani i niemili dla siebie. Jezus chce abyśmy wzajemnie się miłowali i szanowali jak bracia i siostry w jego Kościele. Życzymy wszystkim, przybyłym gościom i drogim parafianom, ludziom chorym i samotnym, kochanym dzieciom i drogiej młodzieży - Aby Boże Dziecię wam błogosławiło, a życie wasze szczęściem dla innych było, aby święta Rodzina nad wami czuwała i łaskami was obdarzała: zdrowiem i radością, pokojem i miłością, aby niczego wam nie brakowało, a serce wasze miłością pałało. Niech wam Jezus Malusieńki zawsze błogosławi i do nieba zaprowadzi. Amen. Wesołych świąt Bożego Narodzenia!
Radosna, życzliwa i rodzinna atmosfera towarzyszyła powiatowemu spotkaniu wigilijnemu. Uroczystość odbyła się 17 grudnia w budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Lachowicach. W bożonarodzeniowy nastrój gości wprowadził występ młodzieżowego Teatru Maska z Gimnazjum z Lachowic.
Najważniejszą częścią spotkania było podzielenie się opłatkiem - symbolem zgody i pojednania. Przy wigilijnym stole była okazja, by wymienić poglądy, podyskutować o minionym czasie i o nadziejach związanych z nadchodzącym Nowym Rokiem. Wszystkim towarzyszyły życzenia radosnego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia. Aby przy świątecznym stole nie zabrakło ciepła i rodzinnej atmosfery a Nowy Rok niósł ze sobą szczęście i pomyślność.
Wszyscy uczestnicy spotkania czuli się jak prawdziwa wspólnota, zjednoczona nie tylko w działaniu, ale i w miłym spędzeniu wolnego czasu. Oby nastrój życzliwości i dobroci wzajemnej towarzyszył nam nie tylko w tym szczególnym, świątecznym czasie, ale przeniósł się z rozmachem i obficie na kolejne dni Nowego Roku - w rodzinach, w sąsiedztwie, w parafii, w miejscu pracy, w szkole, wszędzie tam, gdzie przychodzi nam realizować codzienne zadania.
W ocenie wędrówki życiowej należy podziękować za przyjaciół i ludzi obdarzających dobrem, szczególnie tych, których zły los nie oszczędzał. Wysokie uznanie należy się czyniącym dobro. Należne dobroczyńcom kwiaty wdzięczności niech nigdy nie zwiędną, a wiara, nadzieja, miłość niech zawsze przynoszą radość życia. Na co dzień nie myślimy o wdzięczności, która jest sferą ducha, wyrazem pamięci. Wdzięczność zbliża ludzi do siebie, buduje jedność między ludźmi. Niezwykła to radość, że – obdarzeni dobrocią i mądrością – możemy komuś pomóc, bo największym darem dla drugiego człowieka jest człowiek. Głębokie, ciepłe relacje z innymi ludźmi są niebywale mocnym filarem dobrego życia.
Wszystkim serdecznym przyjaciołom, sponsorom oraz organizacjom społecznym Strażakom, Panią z Koła Gospodyń Wiejskich działającym na terenie naszej miejscowości, którzy pomogli mi przy organizacji spotkania opłatkowego życzymy promiennej jesieni życia, dobrego zdrowia, pełni sił, pomyślności we wszystkich dziedzinach życia, pogody ducha, optymizmu, nieprzemijającej światłości umysłu, radości z dokonań życiowych. Wszyscy przeminiemy, po nas pozostanie tylko prawda, dobro, miłość, godność, piękno, którym byliśmy zawsze wierni, oraz wiara, która jest darem i zadaniem. Spośród wszystkich rzeczy tego świata miłość bliźniego pozostaje czymś najcenniejszym, a wszyscy Państwo daliście znakomity przykład takiej właśnie miłości, dobroci i bezinteresowności.
Niecodzienny Gość najpierw powitał się z Panem Jezusem ukrytym w Tabernakulum, pokłonił się Matce Najświętszej, a następnie przystąpił do wręczenia upominków. W tej sympatycznej czynności pomagali mu młodsi ministranci. Podawali Mikołajowi paczki i odczytywali kartki z nazwiskami dzieci. Święty Biskup pamiętał o wszystkich - słodkości przywiózł również dla Księdza Proboszcza i Księdza Kanonika. Święty Mikołaj nagrodził również ministrantów i lektorów.
Święty Mikołaj to postać historyczna. Żył i działał na przełomie III i IV wieku. Związany z Grecją, Turcją i Włochami. Był biskupem Miry (dzisiejsza Turcja). Tam też został pochowany. Wyróżniał się pobożnością i wrażliwością na potrzeby innych. Kult świętego bardzo rozpowszechnił się w całym kościele. Również w Polsce św. Mikołaj jest patronem wielu kościołów. W najbliższym sąsiedztwie mamy taką parafię - p.w. św. Mikołaja w Tymowej. I nie najważniejsza jest wartość upominku oraz jego wielkość, tylko sam gest, czas oczekiwania, zaskoczenie. Dzisiejszy dzień wypełniony był radością i uśmiechem na twarzach wszystkich dzieci.
"...Wszystko się kiedyś zakończy,
Radości śmiech i smutek klęski,
Bóg, co połączył, to rozłączy,
Opadnie z duszy w grób proch ziemski...”
Takie myśli – jak słowa poety – gromadzą nas w dziś na cmentarzach. Przychodzimy z szacunku dla naszych bliskich, których „proch ziemski” tu się znajduje; ale przychodzimy też trochę z niepokojem dotyczącym przyszłości nas samych. Jesteśmy by pomodlić się za tych co odeszli z naszej teraźniejszości, ale też by pomyśleć o sobie. O swojej przyszłości. A w jej kontekście również pomyśleć o teraźniejszości w której żyjemy. I to chyba dobrze, że tak właśnie jest. Że myśląc o naszych zmarłych, przy grobach których stoimy, myślimy też o sobie. Bo biada byłoby nam, gdyby dzień dzisiejszy był tylko i wyłącznie tradycją! Choćby najpobożniejszą, ale tylko tradycją i niczym więcej!
Z listu ciężko chorego człowieka: „Życie tu na ziemi jest krótkie i mizerne. Może już jest ścięte drzewo, z którego zrobią moją trumnę. Wolno mi tak pisać, bo jestem chory i nie liczę na długie życie. Ciało zgnije, robaki je będą jadły. Wiem jednak, że moja dusza będzie żyła. Zniszczyć i zgnić może tylko to, co jest z ciała, ale mojej myśli, woli i miłości, tego wszystkiego, co w duszy jest, robak nie ugryzie. Jeszcze i dlatego jestem pewny, że dusza moja będzie żyła po śmierci, bo Pan Jezus sam wiele razy o tym zapewniał.”
Czy trzeba doświadczyć choroby, aby zdać sobie sprawę z tego, że doczesność w której teraz jesteśmy to nie jest wszystko. Nie wiem. Ale na pewno jest to okoliczność, która bardziej skłania do refleksji nad sobą. Podobnie jak dzień dzisiejszy. O ile nie jest przez nas przeżywany jako płytka tradycja! I wbrew pozorom dzień dzisiejszy nie powinien to być dzień smutku. Wprost przeciwnie. Przecież liturgia mówi nam dziś o spełnieniu się największego pragnienia człowieka – o życiu wiecznym. Czyli życiu bez końca i bez kłopotów, z którymi teraz na co dzień się borykamy. Ale jest to życie w innej rzeczywistości. I może to właśnie budzi nasze obawy i niepokój. Czy w to nowe co nas czeka po śmierci jest tak trudno uwierzyć? Dlatego my wszyscy tu zebrani i każdy z osobna musi sobie postawić zasadnicze pytanie: po co żyję? Czego szukam? Dokąd zmierzam? W dzisiejszej Ewangelii jest na te pytania odpowiedź, ale czy jestem gotów w nią uwierzyć? I co jeszcze ważniejsze czy jestem gotów iść drogą, która do tego celu prowadzi? Na co dzień bowiem widzimy coś zupełnie przeciwnego. Jedni żyją na tym świecie tylko po to, aby się wzbogacić. Biegają, zarabiają, często kradną, oszukują, gromadzą i … umierają nadzy jakby nic na ziemi nie posiadali a byli tylko żebrakami.
„Jak cień przemija człowiek, Na próżno się niepokojąc, Gromadzi i nie wie, kto weźmie to wszystko.” Zauważa trafnie autor natchniony psalmu 39. Inni walczą o władzę, lepsze stanowiska, wygodniejsze fotele i ważniejsze tytuły. Tymczasem ich groby są takie same jak wszystkich, choćby na nich stanęły nie wiadomo jak drogie nagrobki. „Taka jest droga zadufanych w sobie I przyszłość zakochanych we własnych słowach. Są jak owce pędzone do przepaści,” Mówi o nich Pismo św. w psalmie 49. Są i tacy dla których pobyt na ziemi mierzy się ilością przeżytych przyjemności. Mają w swoich domach wielkie telewizory i lokaja na każde zawołanie, kanarka w złotej klatce a o swoją cerę i wygląd tak dbają, że kąpią się w mleku lub szampanie. I co z tego. Czeka ich po śmierci rozkład taki sam jak wszystkich.
„Człowiek żyjący bezmyślnie w dostatku, Równy jest bydlętom, które giną”. Mocne słowa! Też z Pisma św. – z psalmu 49. A ty po co żyjesz i co najwyżej cenisz? Na grobach znajdujemy często piękne napisy, sentencje i myśli. Czy zawsze oddające myśli tego, którego szczątki pod nimi spoczywają – nie wiem. Jeden ze wschodnich władców zażyczył sobie, aby na jego grobie wyryto następujący napis: „Tu spoczywa głupiec, który nie wiedział, po co żyje i dokąd idzie”. Jakie to smutne – przeżyć swoje życie bezmyślnie. Pewnie na wielu grobach i dziś powinien się pojawić taki napis. A jaki będzie na moim i twoim grobie? Obyśmy swoim życiem na ziemi nie zasłużyli sobie na taki właśnie napis! „Nikt przecież nie może samego siebie wykupić, Ani nie uiści Bogu ceny za siebie należnej.” Przypomina nam wszystkim Pismo św.
Jak żyć i jak umierać uczył nas przez ponad 26 lat ten, na którego patrzył cały świat – Sługa Boży Papież Jan Paweł II. Okrzyknięty w ostatnich dniach ziemskiej pielgrzymki przymiotnikiem Wielki. Ale przypomnijmy sobie jak przedtem był zaciekle krytykowany i poniżany przez wielu. Że powinien odejść, że widok cierpiącego papieża jest niestosowny. I tylko młodzież, która go kochała najbardziej, słuchała i trwała przy nim do końca, bo czuła w nim Męża Bożego. Bo to co małym jest w oczach świata – wielkim jest w oczach Boga i odwrotnie: to co wielkie w oczach świata – za czym często człowiek goni w doczesności – niczym jest w oczach Boga. I to nie pozwoli wykupić się nam z naszych win.
Jedna jest tylko – jak często mówimy często – sprawiedliwość na świecie, że wszyscy umierają jako równi. Ale co potem? Dzisiejszy dzień ma nasze myśli skierować w górę po to byśmy odetchnęli wiecznością, uwierzyli w nią i o nią się zatroszczyli. Już, teraz, bo miłosierdzie Boże jest ogromne, ale… „Ci, którzy żyją nadzieją, widzą dalej. Ci, co żyją miłością, widzą głębiej. Ci, co żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle.” Żyjmy od dziś bardziej jeszcze wiarą, aby zobaczyć wszystko w nowym świetle – swoją teraźniejszość swoją przyszłość.