
„Kto spożywa Moje Ciało i pije Moją Krew, ma życie wieczne…”. To orędzie Chrystusa budzi dziś reakcje tak różne, jak wtedy, gdy chodził jeszcze po ziemi: wiarę, ufność, podziw, ale i niechęć, agresję czy też zwyczajną obojętność i rutynę. Czym się różnią jedni od drugich? Ci pierwsi słowa Chrystusa przyjmują bardzo poważnie, na serio. Dla nich Eucharystia jest prawdziwą Ofiarą Jego życia, złożoną na Krzyżu dla nas, wierzących. Przyjęcie Ciała i Krwi pociąga za sobą wezwanie do naśladowania, a to wiąże się z trudną perspektywą Krzyża, którego tak chętnie dziś świat unika.
To niezwykłe wydarzenie - procesja z żywym i prawdziwym Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Przystrajamy nie tylko nasze okna, drzwi, obejścia, ulice, chodniki, ścieżki, ale nade wszystko - co jest najważniejsze - przystrajamy nasze serca. I o to właśnie chodzi, aby nasze wnętrze było takim cudownym ołtarzem, przy którym na chwilę zatrzyma się Bóg - zatrzyma się i…zamieszka na stałe. I niech cały świat o tym wie, że w naszym wnętrzu jest sam, Trójjedyny Pan. I to jest najgłębszy sens Bożego Ciała.
Cztery ołtarze pod gołym niebem - jak cztery strony świata, a między nimi Chrystus i Jego wyznawcy. Pieśni, kwiatki rozsypane przez dziewczynki i kolorowe stroje kobiet. Dźwięk dzwonków ministrantów i odgłos dzwonów kościelnych. Cztery Ewangelie i cztery kazania. Ulice, chodniki i polne ścieżki. Śpiew ludzi i śpiew ptaków. Oto obraz Bożego Ciała. Czasami w tę cudowną tradycję wciska się niepotrzebnie jakiś kicz - no cóż, zdarza się, - ale generalnie jak ktoś pragnie dostrzec głębię, to nie powinien mieć z tym problemu.
Składamy serdeczne podziękowanie za wspólną modlitwę, Siostrze Zakonnej, oraz Liturgicznej Służbie Ołtarza za przygotowanie dzisiejszej uroczystości, Panu Kościelnemu, Panu Organiście i Chórowi Parafialnemu, Grupie Apostolskiej, Kółkowi Różańcowemu i poszczególnym osobom, którzy przygotowywali ołtarze, dziewczynkom sypiącym kwiatki, chłopcom z dzwoneczkami, Paniom z Koła Gospodyń Wiejskim, tym którzy nieśli chorągwie i feretrony, baldachim, Służbie Porządkowej; Strażakom, Górnikom i Policji, za zapewnienie bezpieczeństwa na trasie procesji. Dziękujemy za dekoracje okien i balkonów na trasie procesji i Wam Drodzy Parafianie za liczny udział w procesji Bożego Ciała - Bóg zapłać!
Niepokojące jest to, że w nocy przed Uroczystością Bożego Ciała nieznani sprawcy zdewastowali przygotowane wcześniej dwa ołtarze. Jest to dla nas bardzo smutne, bolesne i niepokojące. Trzeba się modlić do Pana Boga o opamiętanie i wrażliwość dla takich osób.
Dla niewidomych
Ks. Antoni Łaciak - ur. 18.09.1925 roku w Lachowicach, syn Władysława i Władysławy z domu Dyduch.
Szkoła Podstawowa:
Klasa I – V w Lachowicach
Klasa VI i I gimnazjum w Żywcu
W czasie okupacji nie było dla Polaków szkół średnich.
O 14 roku życia był obowiązek pracować.
Od października 1940 roku do 31 marca 1945 roku zatrudniony został w charakterze kościelnego w Lachowicach ( w książeczce pracy figurował jako grabarz ).
Od 1 kwietnia 1945 roku chodził pieszo do Suchej Beskidzkiej do klasy II i III gimnazjum.
Po pobiciu przez pijanego gestapowca przeniósł się do Żywca, gdzie odbył klasę IV gimnazjum i zdał małą maturę do Liceum dla dorosłych. W dniu 7 lipca 1947 roku złożył egzamin dojrzałości w Żywcu i potem został przyjęty do Seminarium Duchownego w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął 29 czerwca 1952 roku w Katedrze na Wawelu z rąk J.E.Ks. Arcybpa Eugeniusza Baziaka. Mszę Świętą prymicyjną odprawił w niedzielę 6 lipca 1952 roku w Lachowicach.
Jako wikariusz pracował:
W Balinie 1952 – 1955
W Zakopanem 1955 – 1959
W Krakowie Bronowice Małe 1959 – 1963
W Łazanach 1963 – 1964
W Rabie Wyżnej 1964 – 1966
Jako proboszcz pracował:
Godziszka 1966 – 1972
Palczowice 1972 – 1975
Skomielna Biała 1975 – 2000
Od roku 2000 pozostał w Skomielnej Białej jako rezydent.
Wicedziekan dekanat Rabka 1976 – 1992
Dziekan dekanatu Jordanów 1992 – 2000
Dla niewidomych
W dzisiejszą uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w całej Polsce wyruszamy w procesjach eucharystycznych ulicami naszych wiosek i miast. Jezusa obecnego wśród nas w sakramencie Eucharystii otacza dzisiaj wielki tłum ludzi. Podobnie jak w dniu Jego służby, opisanym przez św. Łukasza, o czym przed chwilą usłyszeliśmy w Ewangelii. Tamten dzień był bardzo owocny. Święty Łukasz podkreślił, że Jezus głosił Dobrą Nowinę tłumom, a ponadto uzdrowił ludzi, którzy potrzebowali leczenia.
Kiedy dzień się kończył, Apostołowie zaproponowali, żeby Jezus odprawił tłum. Zwyczajnie chcieli pozbyć się problemu związanego z koniecznością nakarmienia tych, którzy słuchali Jezusa. Kierowali się jakże powszechnym dziś myśleniem praktycznym: „Radź sobie sam". Jednak zaakceptowanie takiego myślenia przez Jezusa mogło przynieść więcej szkody niż pożytku Jemu i Jego sprawie. Ludzie ci bowiem najzwyczajniej mogli stać się zagrożeniem dla okolicznych domostw, gdyby chcieli na przykład uszczknąć odrobinę owoców czyjejś pracy, usprawiedliwiając się głodem. Dlatego też Jezus, na przekór propozycji Apostołów, powiedział do nich: „Wy dajcie im jeść". Choć Ewangelista nie wspomina o tym, można przypuszczać, że Jezus wystawił na próbę swoich uczniów, sam bowiem dokładnie wiedział, co ma zrobić. Tamtego wieczoru dokonał rozmnożenia chleba i ryb. Dzięki temu nie tylko zaspokoił głód tłumów, ale przede wszystkim zapowiedział ustanowienie sakramentu Eucharystii. Rozmnożenie chleba jest bowiem figurą Eucharystii.
W relacji Łukasza o rozmnożeniu chleba oraz w najstarszym opisie ustanowienia Eucharystii, autorstwa św. Pawła, który usłyszeliśmy w drugim czytaniu, powtarza się tylko jeden element, a mianowicie gest łamania chleba. Zresztą Łamanie Chleba jest jednym z najstarszych określeń Eucharystii. Apostołowie uczestniczący w wydarzeniu w Emaus także wspominali, że rozpoznali Chrystusa przy łamaniu chleba. Gest ten ma ogromne znaczenie. Pomaga bowiem zrozumieć przeznaczenie Eucharystii jako sakramentu dla wielu. Podobnie jak krzyżowa śmierć Chrystusa była Ofiarą za grzechy wielu, tak samo Eucharystia, która jest uobecnieniem tamtej Ofiary, jest przeznaczona dla wielu.
Kosze pełne ułomków po spożyciu rozmnożonego chleba wskazują natomiast na to, jak wielu jeszcze ludzi mogłoby przyjmować Eucharystię. Wielu w ogóle o niej nie wie, podobnie jak nie wie o Chrystusie, jedynym Zbawicielu człowieka. Ale jest także wielu, którzy mogą ją przyjmować, gdyż są ochrzczeni, a jednak poważne zaniedbania życia religijnego sprawiają, że faktycznie żyją z dala od Eucharystii, a więc z dala od sakramentu dającego życie.
Dzisiejsze uroczyste procesje mają nam wszystkim przypomnieć o tym Pokarmie i jego miejscu. Ono jest dokładnie tam, gdzie dziś niesiemy Chrystusa w monstrancji, a więc w środku naszego życia, w jego codzienności, we wszystkich aspektach ludzkiej egzystencji. Wszędzie powinna dotrzeć miłość Chrystusa, którą uosabia ten sakrament. Wyjdźmy na dzisiejszą procesję z odnowionym pragnieniem jak największego pietyzmu w podejściu do Eucharystii i prośmy Chrystusa o to, byśmy mogli Go jak najczęściej przyjmować. A nade wszystko: „Przed tak wielkim Sakramentem upadajmy wszyscy wraz".