Spis księży
Spis księży pracujących przy kościele Św. Piotra Pawła w Lachowicach :
1.Ks Wojciech Harbuciński rok 1793-1803
2.Ks Wojciech Lipka 1803-1810
3.Ks Sylwin Sikorki 1810-1814
4.Ks Wiktor Wantach 1814-1817
5.Ks Jan Bachlicki 1817-1821+
6.Ks Wojciech Gwiazdoń 1821-1826
7.Ks Jakób Tondra 1826-1834+
8.Ks Walenty Jabczoń 1834-1839
9.Ks Jan Chipała 1839-1840
10.Ks Franciszek Balczarzyk 1840-1842
11.Ks Józef Łopaciński 1842-1886+
12.Ks Józef Macak 4 miesiące w 1886
13.Ks Ignacy Sztafa 1886-1889
14.Ks Józef Kozak 1889-1917+
15.Ks Józef Szeląg 1917-1918
16.Ks Antoni Kudłaciak 1918-1919+
17.Ks Karol Szymczykiewicz 1919-1927+
18.Ks Jan Pogoda 1927-1928
19.Ks Jan Wojcieszak 1928- 1970+
Na cmentarzu w Lachowicach spoczywają księża ;
Ks. Jan Bachlicki zmarł 15 kwietnia 1821r.
Ks. Józef Łopaciński zmarł 5 października1886r.
Ks. Józef Kozak zmarł 26 grudnia 1917r.
Ks. Antoni Kudłacik zmarł 14 października 1919r.
Ks. Karol Szymczykiewicz zmarł 14 sierpnia 1927r.
Ks. Jan Wojcieszak zmarł 4 października 1970r.
Ks. grecko-katolicki nieznanego nazwiska, uchodźca wojny światowej 1914r.
Ks. Jakób Tondra leży naprzeciw prezbiterium /płyta/.
Z pośród księży proboszczów w Lachowicach ze względu na ich dłuższą służbę duszpasterską, gorliwość i pracę społeczną w parafii podnieść należy osobę ks. Józefa Łopacińskiego i ks Józefa Kozaka. Już nie żyją, odeszli do Boga, lecz w pamięci parafian i swych kolegów żyją i są często wspominani.
Ks Józef Łopaciński był to kapłan surowy, ostry,” postrach dzieci” w czasie kolędy w domu autora/Ludwika Sikory/ powiedział do ojca :”jeżeli cię dzieci nie słuchają, rżnij ich kijem i jeść nie dawaj”. Wskutek panującej biedy w gminie sam wolne chwile od obowiązków kościelnych poświęcał na pracę fizyczną, orał, siał, w lesie drzewa rąbał, woził furmankami drzewo z lasu, pracował na tartaku, handlował deskami, wysyłając je na targi do Wadowic i tą drogą dopomagał sobie materialnie na swe utrzymanie.
Mieszkał w starej drewnianej parafii podpartej kilka drągami, której umeblowanie nie wiele różniło się od wiejskich sprzętów. Mimo ciężkiej pracy i przykrych warunków życia był przy tym bardzo wesoły, dowcipny, sławny z różnych poczynań. Na przykład w roku 1855 w dzień spokojnego przybycia ks. biskupa Pukalskiego na wizytację i konsekrację kościoła w Lachowicach ks. Józef Łopaciński zaraz po mszy Św. wybrał się z 4 furmankami po drzewo do lasu do Czarnej Góry. Pod wieczór zerwane drzewo na gościńcu lachowskim poczęto ładować na wozy. Wtem od strony Koszarowy nadjechał bryczką ks. biskup Pukalski. Ks. Józef Łopaciński zobaczywszy swego przełożonego podszedł do powozu uwalany błotem z drągiem w ręku pochwaliwszy Boga, przywitał biskupa. Ks. biskup Pukalski zdumiony takim przywitaniem rzekł: ”to ksiądz proboszcz w takim ubraniu i z drągiem wyszedł witać swego przełożonego?”. Na to ks. Łopaciński odrzekł: Biskupia Mości! Plebania moja drągami podparta wali się i zagraża memu życiu, muszę na gwałt wozić drzewo na tartak,aby ją odrestaurować, więc nie mam czasu i nie mam za co urządzać parad. Ks. biskup podumał chwilę i rzekł: ”każ furmanom zrobić miejsce do przejazdu, rzuć drąg, siadaj do powozu pojedziemy obaj naprawiać walącą się plebanię.”
Po przybyciu na plebanie lachowicką ks. Łopaciński posłał służącą do dolnych Lachowic po 4 muzykantów: kobzę, basistę, klarnecistę i skrzypka. Dawszy im 20 centów,rzekł:”chłopcy grajcie najweselsze kawałki dopóki się ks biskup nie udobrucha.”Ks. Biskup Pukalski słuchając muzyki, zapytał się księdza Łopacińskiego” czy zawsze masz tak wesoło w Lachowicach? ”Biskupia Mości!-odrzekł ks. Łopaciński w pokorze-ile razy mam umartwienia i kłopoty tyle razy każę grać muzyce.
Innym razem ks. Łopaciński uprzykrzywszy sobie ciężką pracę fizyczną i mało rentowny handel drzewem i deskami, wniósł podanie do C.K.Ministerstwa Wyznań Religijnych i Poświecenia publicznego w Wiedniu tej treści: „Liebes Ministerium! Ich der ich unter der Babiagóra wohne, wo der Anfang des Waners und das Eden des Brodem ist, ich der gebirger Legend In einer Tasche das himlische und In der andern das tagliche Brot herum tragen mus i.t.d. „,podając nędzę gminy i ciężkie warunki duszpasterskie, miało ten skutek, że otrzymał 1000 zł bezpowrotnej zapomogi dla siebie.
W ubraniu był bardzo skromny, sutannę przywdziewał tylko idąc do kościoła, poza tem nosił zwyczajne ubranie cywilne. Stare lisie futro służyło za poduszkę, kołdrę i zwyczajne futro do wyjazdu, z którym szczególnie w wieku późniejszym prawie się nie rozstawał latem i zimą.
Stało się ono ogólnie znane, nawet….historyczne. Ks. Józef Łopaciński z okazji jubileuszu kapłańskiego swego przyjaciela ks. Górkiewicza na Mucharzu udał się tamże wraz z innymi księżmi. Po kolacji i pogadankach położyli się spać pokotem na podłodze na słomie, miedzy innymi ks. Łopaciński podłożywszy sobie pod głowę z braku poduszek nowe futro ks. Górkiewicza nakrywszy się swoim starem lisim futrem. Ks. Górkiewicz leżąc w drugim pokoju, sądząc, że ks. Łopaciński zasnął rzekł do swych towarzyszy: ”księża, koledzy wiecie co, potnijmy nożycami to stare wyszarzałe futrzysko księdza Łopacińskiego, bo nam robi wstyd, niech sobie kupi nowe.”
Poczciwy staruszek ks. Łopaciński usłyszawszy te słowa, kładzie po cichu swoje stare futro pod głowę, a nakrywa się nowem księdza Górkiewicza .Po dłuższej chwili, po cichu wstał ks Górkiewicz i nożycami kraje futro, pod którym spał ks. Łopaciński, w niemiłosierny sposób, poczem kontent, że dokonał takiego figla, położył się spać. Nazajutrz jakież było zdziwienie wszystkich, a najbardziej ks. Górkiewicza, gdy zobaczył swoje nowe futro pocięte na kawałki, a stare ks Łopacińskiego całe i nietknięte. Ks. Łopaciński śmiejąc się w pełni radości rzekł: Przyjacielu! Nie czyń drugiemu co tobie nie miło!
Gdy ks. Łopaciński umarł, przybył na jego pogrzeb ks. Górkiewicz, który w końcowym przemówieniu nad grobem rzekł: ”Spoczywaj przyjacielu w Panu, wszysko ci daruję, nawet moje nowe futro”
Srebrny jubileusz ks proboszcza Jana Wojcieszaka w Lachowicach
Dnia 29 czerwca 1934 roku w dzień odpustu Św. Piotra i Pawła obchodził ks. Jan Wojcieszak srebrny jubileusz kapłańskich święceń w 1909r.Jakkolwiek ks. Jan Wojcieszak objął probostwo w Lachowicach w 1928r. wśród trudnych warunków i przykrych, stawianych mu przeszkód ze strony parafian Lachowic, którzy chcieli zmusić wyższe władze kościelne do pozostawienia na tem stanowisku poprzednika ks. Pogodę bardzo lubianego, to jednak ks. Jan Wojcieszak upatrując w tym oporze szlachetność ludzi, którzy kochają i pragną mieć dobrych kapłanów, z góry w duszy im przebaczył, naśladując swego Mistrza,Boże odpuść im bo nie wiedzą co czynią. Nie tylko im przebaczył, ale zdwojoną energią duszpasterską, łagodnością, wyrozumiałością i gorliwością pozyskał i podbił sobie wkrótce serca Lachowian.
Lachowice zaś widząc, że pod każdym względem ks Jan Wojcieszak stara się o ich dobro, mimo wątłego zdrowia, wprowadził podwójne nabożeństwa w niedzielę, odmalował kościół, sprawił baldachim, ołtarze ozdabia kwiatami, zorganizował w Stowarzyszeniach Katolickich młodzież obojga płci, urządza przy pomocy obcych księży czy ludzi świeckich różne obchody i uroczystości.
W szóstym roku jego pobytu przypadającego jubileuszu srebrnego kapłaństwa jego uczciła te uroczystość wprost z przesadną okazałością, przepychem, chcąc w ten sposób dać wyraz wdzięczności i uzyskać od swego duszpasterza przebaczenie .Na ową uroczystość złożył się pochód dzieci w bieli z bukietami kwiecia, starszych chłopców i dziewcząt szkolnych, wszystkie stowarzyszenia, koledzy krakusy z orkiestrą miejscową, która przybywszy na plebanię, składały pojedynczo jubilatowi życzenia wśród wiwatów i hymnu chóru i szkoły, poczem procesjonalnie odprowadzono ks. Wojcieszaka w szatach liturgicznych na przygotowany tron przed kościół celem wysłuchania okolicznościowego kazania.
Potem suma,po której znowu odprowadzono na plebanię na wspólny obiad, do którego zasiadło liczne grono kapłanów i panów: prof. Antoniego Ślusarza z historyczną siekierką i prof. Franciszeka Kubielasa, ks. Michała Trzopa, nowo wyświęconego ks. Dionizego Gąsiorka głównego organizatora całej uroczystości jako reprezentantów rodaków z gminy Lachowic.
W czasie obiadu przygrywała na polu orkiestra ,chcąc w ten sposób podnieść wyjątkową radość parafian z powodu jubileuszu swego duszpasterza. Poczem nastąpiła wspólna fotografia. Cała uroczystość wywarła głębokie wrażenie na niezwykle licznie przybyłą ludność z ramienia parafii. Z tej uroczystości załącza autor/Ludwik Sikora/ 3 fotografie ku pamięci przyszłych pokoleń.
Prymicje ks. Dionizego Gąsiorka
Rok 1934 ,czasy wielkiego kryzysu materialnego ,moralnego, wskutek bezrobocia, które ogarnęło około 7 milionów ludności miejskiej i wiejskiej w Polsce, oraz olbrzymiej klęski powodzi wylewu rzek: Soły, Skawy, Raby, Dunajca a tem samym i Wisły, wyrządzając olbrzymie szkody od 14-20 lipca w utracie kilkuset ofiar w ludziach, zatopionych olbrzymich obszarów urodzajnych pól, zburzeniu kilku tysięcy domów oraz zatopieniu inwentarza żywego, potarganiu mostów, wieś Lachowice w niczem nie ucierpiała, a nawet dzięki Opatrzności Bożej obchodziła Uroczystości Pierwszej Mszy Świętej ,którą odprawił ks Dionizy Gąsiorek dnia 2 lipca 1934r. w kościele Św. Piotra i Pawła w Lachowicach.
Ks. Dionizy Gąsiorek, syn biednego rolnika z Lachowic jako młody ślusarz po 2-letnim przygotowaniu z materiału 6 klas szkoły gimnazjalnych zdał egzamin do klasy 7-mej w Rudzie Śląskiej i tu dzięki opiece swego krewniaka dyrektora Franciszka Gąsiorka przyrodnika rodem z Huciska zdał egzamin dojrzałości, który ułatwił mu wstęp na studia teologiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Po ukończeniu tychże otrzymał dnia 25 marca 1934r. święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa Stefana Sapiehy w Katedrze na Wawelu.
Uroczystości prymicyjne odbyły się w Lachowicach z niebywałym przepychem, ofiarnością ze strony ludności gminy Lachowic i licznie zebranego okolicznego duchowieństwa. Jest to trzeci kapłan z gminy Lachowic.