0
0
0
s2sdefault
powered by social2s

Stosunki oświatowe w Lachowicach

Do roku 1842 w Lachowicach panował „czarny analfabetyzm” z wierzeniami w różne gusła, zabobony, strachy czarnoksiężników itp.  Nikt z ludzi tamtejszych nie umiał czytać ani pisać  z wyjątkiem księdza, organisty i Żyda Szancera zamieszkałego w starej karczmie pod kościołem, zwanej „propinacja”, wybudowanej w roku 1732.Ludnośc skazana była tylko na wiadomości i wiedzę usłyszaną z kazania w  kościele oraz wiadomości, jakie podawał pan organista czy też Żyd Szancer. Doradcą prawnym, pisarzem listów ,podań był Żyd propinacji, który uchodził za Salomona, gdyż znał tajemnice życia prywatnego wszystkich chłopów, a nadto różne nowinki z gazet czy książek. Stąd też pochodzi pewne przywiązanie  ludzi do karczmy żydowskiej.

Wójtowie, chociaż byli nieraz roztropni i mądrzy nie umieli czytać ani pisać. Kawałki urzędowe załatwiali na gębę, zaś protokoły posiedzeń Rady Gminnej spisywał organista, a wójt potwierdzał pieczęcią gminną i krzyżykował.

Pierwszym nauczycielem pisania i czytania ludzi był ksiądz proboszcz Józef Opaliński przybyły na kapelana i proboszcza w roku 1842.Ksiądz Opaliński i z nakazu jego organista w wolnych chwilach gromadził u siebie w domu młodzież i młodszych gospodarzy, ucząc ich pisać i czytać na pierwszym elementarzu zwanym „groszówką”.

Ksiądz proboszcz Opaliński, który miał wykształcenie filozoficzne i teologiczne ukończone na Uniwersytecie we Lwowie był jakiś czas przed przybyciem do Lachowic nauczycielem w Myślenicach w szkole powszechnej. Jako taki głęboko odczuwał potrzebę nauczania czytania i pisania swych parafian /Liber memorab.Lachowic pag.45 /.Oto wzór poświęcenia kapłana dbającego o swoje owieczki.

Znacznie później za przykładem Księdza Opalińskiego poczęli zakładać włościanie w poszczególnych zagrodach „zimowe szkoły „,w których uczyli dzieci w czasie zimy różni wysłużeni w wojsku „frajtrzy” za niewielką opłatą. Typowym przykładem zimowej szkółki była szkoła na Zagrodach u Jana Kapały / Krócik /,gdzie uczył miejski frajter Krzecek z Kurowa za opłatą kilka miarek owsa od dziecka za cały sezon zimowy.

Pan nauczyciel Krzecek ubrany w wysokie buty z cholewami z ostrogami, w czerwonych ułańskich spodniach, w bluzie pachciarza okryty szarym rosyjskim płaszczem ,z którego kieszeni wystawała fajka z woreczkiem tytoniu, w czapie wojskowej lub baraniej z grubym drągiem w ręku.

Wchodząc do izby pochwalił Boga i do zgromadzonych chłopców i dziewcząt w izbie rzekł :”Ruhig meine Kinder „teraz będziemy się uczyć, kazał otworzyć elementarz zwany „ groszówką „ i zaczął od razu od drukowanych liter sylabizować : „ le-ni-we-mu-za-wsze-nu-dno-do-ro-bo-ty-wziąć-się-tru-dno „.Po kilkakrotnym powtórzeniu przez każdego z uczniów nastąpiła jednogodzinna pauza.

Pan nauczyciel zapalił fajkę, opowiadał bajki gospodarzowi lokalu, oparty o rozpalony piec, zaś dzieci wypędził na pole i kazał się tam bić śniegiem, którą to zabawę jako rozrywkę bardzo gorąco polecał na pierwszej godzinie.I tak po czterech godzinach nauki i niepokoju chłopców kłujących szpilkami dziewczęta wrzeszczał „ruhig sakramenckie potwory”, wy ufermy jesteście niezdolne nawet aborty czyścić”, ja to wszystko waszym fatrom opowiem jak się zachowujecie.

W następnym dniu nastąpiła powtórka i znowu sylabizowanie na pamięć : ma-ma,ta-ta,ubra-nie itp. Biedna szkółka, ładniejszy nauczyciel, bo za parę miarek owsa, lub jednego złotego reńskiego ćwiczył dzieci, lecz biedniejsi byli uczniowie, gdyż obok wykutych na pamięć kilkunastu zdań przez cały okres zimowy, nie umieli ani czytać, ani pisać.

Autor niniejszej pracy przez trzy zimowe sezony chodząc do takiej szkółki zaledwie nauczył się sylabizować drukowane. Oto dowód dlaczego ludność starsza na wsi umie czytać tylko drukowane na książce do nabożeństwa, a nie umie pisać i czytać pisma ręcznego.

Oświata Lachowic poczęła się dopiero podnosić po wybudowaniu szkoły w dolnych Lachowicach w roku 1884 i sprowadzenie do niej nauczyciela fachowego ukochanego przez dzieci i rodziców pana Władysława Cyjankiewicza i jego następcy Józefa Nowaka. Obaj nauczyciele, jako fachowe siły w pełni zamiłowania swego zawodu wraz z księdzem proboszczem Józefem Kozakiem podnieśli oświatę gminy i dzięki im nauczyli się czytać i pisać ,a wielu zdolniejszych wysłano do gimnazjum po odpowiednim nawet bezinteresownym nadobowiązkowym przygotowaniu z języka niemieckiego.

Dzięki ich pracy i nędznego wynagrodzenia, gdyż według budżetu gminnego w roku 1888 nauczyciel pobierał mieszkanie i opał i 100zł.reńskich 24 krajcary rocznie, jednakże wyszedł z gminy Lachowic cały zastęp ludzi z uniwersyteckim wykształceniem i każdy z nich podnosił i szerzył oświatę wśród swoich w czasie wakacyjnym.

I tak ze szkoły lachowskiej pochodzą, do pierwszych należeli :

1/.Ksiądz Kanonik Błażej Łaciak ur.1867 ,długoletni proboszcz na Bukowinie koło Zakopanego, autor kilku tomów kazań i innych dzieł teologicznych.

2/.Profesor Tomasz Dyduch ur.1873 ,przyrodnik, specjalista i znawca stonogór tatrzańskich, znakomity gimnastyk.  Od1899 roku pełnił służbę profesora gimnazjalnego w gimnazjach: św. Anny w Krakowie, Bochni, Tarnowie i św. Jacka w Krakowie. W ciągu ostatnich trzech lat Akademia Umiejętności w Krakowie powołała go do katalogowania i uporządkowania swych zbiorów przyrodniczych. W czasie wojny światowej bierze czynny udział w wielu bitwach, w końcu wzięty do niewoli włoskiej wstępuje do armii Józefa Halera, odznaczony licznymi orderami. Zmarł 14 listopada 1923 roku w Krakowie, żegnany przez grono kolegów, uczniów jako wytrawny pedagog, dobry taternik, wielkiej wiedzy przyrodnik, szczery przyjaciel młodzieży i gorący patriota.

3/.Profesor Antoni Ślusarz ur.1868,po ukończeniu gimnazjum Sobieskiego w Krakowie i ukończeniu studiów prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w roku 1899 nie obejmuje żadnej posady rządowej lecz w dalszym ciągu powraca na studia łaciny, przyrody, fizyki, chemii i filozofii ścisłej.      Każda książka, czy wynalazek musiała być przetrawiona przez jego mózgownicę, przez co osiągnął niezwykłą wiedzę nazywany przez znajomych „tytanem wiedzy”. Na utrzymanie począwszy od klasy drugiej gimnazjalnej zarabiał lekcjami. W czasie wojny pełni służbę jednorocznego landszturmana /rezerwa austriacka/.Od roku1918 uczy w gimnazjach :w Tarnowie, Wieluniu, Bielsku Podlaskim, Kazimierzu nad Wisłą i Grojcu w Żywcu.

Władze przełożone oceniając jego wszechstronną wiedzę i owocność nauczania, podstępem zawezwały go do Warszawy i tu poleciły mu zdanie egzaminu na nauczyciela szkół średnich bez najmniejszego przygotowania, który to egzamin zdał przed państwową Komisją Uniwersytetu w Warszawie.

Jest to jedyny ciekawy wypadek, że kandydat zdał egzamin z języka łacińskiego bez najmniejszego przygotowania się, po opuszczeniu pociągu. Tak, jako kawaler samotny, jako gorliwy katolik, który w swym życiu ani słowem, ani czynem nie dał nikomu zgorszenia, mimo braków materialnych, zawsze wielkiej skromności znosił wszystkie cierpienia z humorem i uśmiechem, nikomu się nie zalazł za nic. To też pisząc o sobie mówił „Omnia perpenus” wszystko wytrzymał, przeniósł na sobie i w sobie dla miłości nauki i wiedzy.

4/.Ksiądz Kanonik Michał Trzop ur.1879,po ukończeniu gimnazjum w Podgórzu w 1901r.,wstąpił do zakonu O.O Kanoników Laterańskich Bożego Ciała w Krakowie, stąd został wysłany na studia w Rzymie.

Po uzyskaniu święceń kapłańskich powraca w roku 1910 do Krakowa i otrzymuje kolegiatę Św. Krzyża w Żywcu. W roku 1925 sekularyzuje się i z rozkazu Arcybiskupa Krakowskiego pełni obowiązki Rektora kościoła Św .Krzyża w Żywcu i katechety na Zabłociu.

Powierzony jego opiece starożytny kościół będący w opłakanym stanie gruntownie odrestaurował, odmalował, zaopatrzył w potrzebne sprzęty liturgiczne, wybudował 2-piętrową plebanię na mieszkanie dla siebie i księży emerytów. Przez szereg lat był czynnym prefektem przez siebie zorganizowanego Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej w Żywcu.

Za gorliwość i pracę duszpasterską zyskał wszelkie uznanie tak przełożonych i powierzonej ludności miejscowej. Wszelkie dochody osobiste poświęcał na pomoc bliźnim ,szczególnie braciom i siostrom i sierotom kształcąc ich i zapewniając im możliwy byt materialny.

5/.Profesor Ludwik Sikora ur.1877,po ukończeniu gimnazjum Sobieskiego w Krakowie poświęca się studiom filozoficznym oraz studiom pomologicznym. Od 1 września 1903 r. do 1 września 1931 roku jako wykwalifikowany profesor gimnazjum pełni obowiązki nauczycielskie w następujących gimnazjach: św. Anny w Krakowie, Podgórzu, Gorlicach, Sanoku, Dębicy, Żywcu, Myślenicach i Brzesku. Obok pracy zawodowej poświęca się pracy naukowej, wydaje dzieła:

  • ”Szwedzi i Siedmiogrodzianie w Krakowie od 1655-57” wydane nakładem Tow. Miłośników Zabytków Krakowa w 1910 nagrodzone dwukrotnie stypendium Radziwońskiego w kwocie 800 koron i Ministerstwa Oświaty w Wiedniu w kwocie 100 koron.
  • „Wpływ nauki i szkolnictwa na rozwój intelektualny i fizyczny młodzieży szkół średnich" Gorlice 1910r.nakładem Towarzystwa Miłośników Ogrodnictwa.
  • ”Stacje pomologiczne dla szkół średnich”, Lwów Muzeum Szkolne 1911r.
  • ”Królewskie letnisko leśne”, Myślenice Monografia źródłowa przygotowana do druku 1931r.
  • ”Okruchy historyczne Lachowic koło Żywca rok 1938 przygotowane do ewentualnego wydania.
  • Wiele innych rozpraw historycznych, wychowawczych , ogrodniczych w różnych pismach i dziennikach.

Praca społeczna prof. Ludwika Sikory obok pracy zawodowej w wolnych chwilach począwszy od roku 1908 do 1931 urządził 8 kursów dokształcających zakresu sadownictwa dla nauczycieli szkół powszechnych z ramienia C.K. Rady Szkolnej we Lwowie,30 kursów dla młodzieży szkół średnich,185 kursów włościańskich z ramienia C.K. Galicyjskiego Towarzystwa Rolniczego Rad Powiatowych, zaś z ramienia Akcji Katolickiej w Krakowie w 1938 roku 38 kursów w różnych parafiach Archidiecezji Krakowskiej.

W czasie wojny światowej pełni służbę w Samarytaninie Polskim w Wiedniu przez 6 miesięcy opiekując się rannymi legionistami i żołnierzami Polakami gromadząc ich w 360 szpitalach wiedeńskich, w jednym”Rotundzie” równocześnie dla celów naukowych i statystycznych przeprowadził przy pomocy 40 osób ewidencję zabitych i rannych Polaków pułków galicyjskich.

Poczem wzięty do wojska austriackiego jako jednoroczny Landszturman, wyszkolił w Szombatheli na Węgrzech  z ramienia Ministerstwa Wojny Austriackiego 500 inwalidów wojennych z dziedziny sadowniczej.

Rządy zaborcze uznały jego pracę przynajmniej listami pochwalnymi i podziękowaniami na papierze, zaś Władze Polskie „sanacyjne” za jego twarde przekonania religijno-narodowe spensjonowały go o 5 lat wcześniej dając mu 88% poborów. Pracował jednak dla chwały Bożej i pożytek Opatrzności.

6/.Profesor Franciszek Kubielas ur. 1879,po ukończeniu gimnazjum w Wadowicach studiował przez dwa lata teologię poczem filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Następnie objął posadę profesora łaciny i greki w gimnazjum Bożego Ciała w Wadowicach, a następnie w Krzeszowicach koło Krakowa.

7/.Ksiądz Dionizy Gąsiorek, po ukończeniu gimnazjum w Rudzie Śląskiej poświęcił się studiom teologicznym w Krakowie, zaś 25 marca 1934r. otrzymuje święcenia kapłańskie.

Jako wikariusz rozpoczął swe obowiązki w Lubniu koło Mszany Dolnej.

Wymienieni synowie Lachowic tworzą pierwszy snop inteligencji z trudem zdobytej wiedzy dla chluby swej wsi i pożytku Ojczyzny. Jest to dowód co może zdziałać dobra szkoła wiejska z dobrym nauczycielem, a nie politykiem karierowiczem.

Dolna szkoła w Lachowicach  już w roku 1877 okazała się za szczupła wskutek tego postanowiła gmina ze względów praktycznych wybudować drugą szkołę w Górnych Lachowicach.

W roku 1899 z drzewa starej karczmy kosztem 3 tysięcy złotych reńskich pożyczonych z C.K.Rady Szkolnej Krajowej we Lwowie, spłacanej ratami w ciągu 10 lat. Plac przed szkołą w Górnych Lachowicach podarowali : Michał Kubieniec, Wojciech Chrząszcz, Błażej Wątroba i Józef Kapała co świadczy o ofiarności Lachowian na cele oświatowe.

Do podniesienia oświaty Lachowic obok dwóch szkół przyczyniło się Towarzystwo Szkoły Ludowej, prenumerata Dzienników katolicko-narodowych oraz emigracja.

Z Lachowic emigracja przed rokiem 1919 wynosiła 35% ludności na sezonowe roboty rolne do Niemiec, Westfalii, Śląska i Ameryki. Wychodzctwo bezwzględnie przyczyniło się do podniesienia oświaty, dobrobytu, jednak ze szkodą ogólnej moralności. Przez przywiezienie  wielkomiejskiego ubrania i jego używanie powstał upadek i zupełny zanik staropolskiego ubrania wyrabianego z własnego lnu i skóry. Wielkomiejskie ubrania nie dostosowane w wytrzymałościach do ciężkiej pracy fizycznej chłopa stanowią główną przyczynę zubożenia wsi. Nie ubierajcie się za granicą-to hasło do bogactwa, wolności ekonomicznej wsi i całej Polski.

Początek strony