Smutne są dziś nasze serca, smutno w duszy, bo dzień dzisiejszy przypomina naszych umarłych. Wszyscy ich mamy; albo rodziców i rodzeństwo, albo innych krewnych czy przyjaciół i drogie osoby, które przed nami zabrała śmierć.
W dniu wczorajszym przeżywaliśmy radosną uroczystość - dziś smutną. Wczoraj wspominaliśmy wszystkich naszych świętych braci i siostry, dziś przywołujemy tych, którzy zostali zatrzymani w czyśćcu dla odbycia pokuty. Wczoraj modliliśmy się do świętych, błagając ich o pomoc i wstawianie się za nami u Boga; dziś cierpiące dusze nas błagają o modlitwę i ratunek. Wczoraj i dziś obchodzona jest uroczystość Wielkiej Rodziny; wczoraj świętych braci w niebie, a dziś naszych bliskich cierpiących w czyśćcu. Wczoraj w myślach jakby zaglądaliśmy do nieba, przypatrując się tej wielkiej nagrodzie, jaką święci odebrali za swoje dobre cnoty i uczynki, a dziś tą samą myślą zaglądamy do czyśćca, rozważając te wielkie męki, które tam ponoszą dusze! Zapewne cierpienia wielkie, jakie tylko można sobie wyobrazić. Pomyślmy o kaźniach świętych męczenników, pomyślmy o okropnościach wojen, terrorystycznych zamachów. Kary czyśćcowe są jednak jeszcze straszniejsze! Ojcowie Kościoła, święci teologowie i filozofowie zapewniają, że męki czyśćcowe są niczym innym od męk piekielnych. Różnice są dwie: trwanie i nadzieja. W czyśćcu dusze cierpią do czasu i mają nadzieję, że po odpokutowaniu będą przyjęte do nieba.
Kara zaś piekła jest wieczna i nie ma tam już na nic nadziei! Kto zatem cierpi w tych strasznych mękach? Dusze najdroższe naszym sercom! Rodziców, drogich nam osób. Ale te męki są wyznaczone przez Sprawiedliwość Boga! Boga pełnego dobroci. Od Ojca pełnego miłości dla tych dusz! Gubi się nasz umysł, gdy myślimy o nieskończonej dobroci Boga, o Jego miłości do naszych dusz i o strasznych cierpieniach. Jak zrozumieć i pogodzić dobroć i miłość Stwórcy i jednocześnie straszne kary? Nasz rozum nie potrafi tego zrozumieć dlatego, że nie rozumiemy nieskończonej świętości Boga znieważanej przez nasze grzechy. Nie rozumiemy ogromu zła naszych grzechów, ani ogromu kar, które się nam za nie należą. Jednak za popełniane zło konieczna jest kara od Sprawiedliwości Boskiej. Nie myślmy źle o dobroci i miłości Boga do każdego z nas. Widzimy przecież, że rodzony ojciec jest dla syna dobry, kocha go a zarazem każe, gdy ten na karę zasłuży.
Poza tym, że są wielkie, nic o mękach czyśćcowych nie wiemy. Ani Bóg, ani Kościół nic nam o nich nie mówią, więc my tej tajemnicy nie poznamy. Zresztą, nie chciejmy wiedzieć więcej, niż nam dano poznać. Są męki czyśćcowe, z których dusze nie mogą się same uwolnić, nie mogą ich uniknąć, od nich uciec, zmniejszyć ich, przyspieszyć końca; zmuszone są tam pozostać i cierpieć do wypełnienia całej kary. Jednak my - żyjący jeszcze na ziemi - możemy i powinniśmy te dusze ratować. Żyjący mogą się wzajemnie wspomagać w nieszczęściach. Sąsiad sąsiada, przyjaciel przyjaciela. Nawet nieprzyjaciela człowiek może i powinien wspomóc. Żyjący, potrafi we własnych potrzebach sobie lepiej, bądź gorzej poradzić, gdyby inni nie chcieli mu podać ręki. Jednak dusza w czyśćcu sama sobie, ani jedna drugiej nie jest w stanie udzielić pomocy i wsparcia. Jak więzień przykuty za ręce do ściany nie może się sam uwolnić - może tylko błagać o pomoc i litość, tak i dusze w czyśćcu, są jakby przykute, każda do swej męki, błagając nas o ratunek. I dlatego większą jest zasługą nieść pomoc zmarłym nisz żyjącym i większą ma wartość modlitwa za dusze niż za żyjących. Tej modlitwy, tej pomocy i ratunku oczekują od nas nasi rodzice, krewni i przyjaciele - nasi dobroczyńcy, ci wszyscy, którzy nam wyświadczali za życia różnorakie dobra. Jak możemy nie spieszyć im z ratunkiem?
Nie ma wśród nas chyba nikogo, kto by był tak twardego serca, iż nie czuł by litości, iż by był obojętnym, gdyby pośród wielkich cierpień widział nawet swego nieprzyjaciela. Gdyby w naszej obecności nad kimś się znęcano, zapewne nie moglibyśmy powstrzymać się chociażby od łez żalu i litości. Jeśli tak, to tym bardziej powinniśmy litować się nad duszami, widząc oczami wiary ich cierpienia. Zapewne ratowalibyśmy kogoś, kto znalazłby się w niebezpieczeństwie. Spieszmy zatem na pomoc. Nam okazać im pomoc jest bardzo łatwo. Nie potrzeba wielkich wydatków czy przedsięwzięć, nie potrzeba długich i ścisłych postów, ale trzeba serca i wiary. Trzeba miłości w sercu. Czy dużo nas kosztuje modlitwa za umarłych?. Ofiarować w ich intencji nasz piątkowy post, uczestnictwo we Mszy Świętej, w ich intencji zamówić Mszę, uzyskać dla nich odpust. Czy to wiele kosztuje? A dla grzechu pewnie niejeden raz więcej czynimy. Ile złotych dałeś potrzebującym, czy na Mszę za zmarłych? A ile pieniędzy i nieraz wysiłku wkładamy w rzeczy nieistotne, zbędne, czy wręcz złe? Potrzeba serca i wiary! Człowiek bez serce pomóc duszom w czyśćcu, bo on o żadnych duszach i żadnym czyśćcu nie wie i nie słyszy jak wołają go o pomoc. Wołają; krewni i znajomi, rodzice, spadkodawcy. Mamy obowiązek się nad nimi zlitować. Wołają nie tylko oni. Woła Chrystus: „Bądźcie miłosierni”, abyście także i wy dostąpili miłosierdzia. Czy chcemy go dostąpić? - Bądźmy zatem sami miłosierni dla potrzebujących dusz. Tam jest większe miłosierdzie, gdzie zachodzi jego większa potrzeba, gdzie większe niż na ziemi cierpienie. Zatem; przez miłosierdzie dla dusz mamy większą zasługę i większe miłosierdzie Pan Bóg nam okaże. Psalmista wołał, że Świętą i zbawienną jest rzeczą modlić się za zmarłych. Świętą, bo i święty cel - dusza będzie dopuszczona do chwały świętych w niebie. Zbawienną, bo przyspiesza zbawienie uwięzionym w czyśćcu. Psalmista woła w innym miejscu „Błogosławiony człowiek, który pamięta o ubogim, w dzień zły wybawi go Pan.” (Ps 40) Kto jest bardziej ubogi?