Drodzy Bracia i Siostry!
1. Na początku kolejnego w naszym życiu Wielkiego Postu słyszymy słowa Jezusa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15). W tych kilku słowach otrzymujemy jasne, ale niełatwe zadanie z ust naszego Pana. „Nawracajcie się” – czyli odwracajcie się od wszystkiego, co w was mroczne, grzeszne i egoistyczne, co poniża ludzką godność. „Nawracajcie się” – czyli powracajcie do źródeł, do dobra i miłości, do bezinteresownej służby. „Wierzcie w Ewangelię” – czyli postawcie Boga w centrum waszej egzystencji i naprawdę uwierzcie Mu, że On tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). „Wierzcie w Ewangelię” – czyli przyjmijcie Jezusa, by był dla was drogą i prawdą, i życiem (por. J 14,6) i by te słowa przybrały kształt waszych codziennych wyborów i decyzji.
2. W naszym podążaniu za Chrystusem i w naszym życiu według Jego Ewangelii towarzyszy nam Kościół. Jest on środowiskiem wiary uczniów ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana. Od kilku miesięcy słyszymy często, że Kościół jest „naszym domem”. Tak bowiem brzmi temat obecnego roku duszpasterskiego w naszej ojczyźnie. Ale zapytajmy szczerze: czy rzeczywiście czujemy się w Kościele jak w domu, jak u siebie? Czy my się w tym domu nawzajem znamy i rozumiemy? Dom jest miejscem bliskich i bezinteresownych relacji. W domu dzielimy się miłością. Czy liturgia w naszych kościołach parafialnych pomaga nam wychodzić z anonimowości, przełamywać bariery obojętności i czuć się braćmi i siostrami, którzy się nawzajem wspierają?
Rodzą się inne pytania, skierowane tym razem do tych, którzy zazwyczaj nie uczestniczą w niedzielnej Eucharystii, stoją na obrzeżach Kościoła, choć naznaczeni są znamieniem chrztu, czyli przynależności do Chrystusa. Co leży u podstaw waszej obojętności? Czy wasza nieobecność jest świadomym wyborem, czy też konsekwencją projektu życia, w którym jest niewiele miejsca dla Jezusa i Ewangelii? Co sprawia, że czujecie się obco w Kościele? Czego od niego oczekujecie? W czym moglibyśmy wam pomóc?
Chciałbym również życzliwie postawić pytania tym, którzy systematycznie krytykują Kościół, zwłaszcza w mediach. Najpierw chcę powiedzieć, że pochylamy się z uwagą nad każdą krytyką Kościoła, choć może nie zawsze jest to oczywiste. Jeżeli krytyka jest słuszna, pomaga nam się wewnętrznie oczyszczać i odpowiadać na wezwanie Jezusa: „Nawracajcie się”. Zdajemy sobie sprawę, że w wielkiej wspólnocie Kościoła koegzystuje dobro i zło, świętość i ludzka słabość, i grzech. Przyznajemy się do tego, wiedząc, że prawda wyzwala i otwiera perspektywę nowego, sensownego życia. Ale stawiamy również pytanie: o co często chodzi w krytyce Kościoła? Czy zawsze chodzi o prawdę i dobro? Czy u podstaw krytyki leży nasza niewierność Ewangelii i jej wymaganiom? Jeżeli tak, bijemy się w piersi. Natomiast mówimy jasno, że w pewnych sprawach Kościół nie ustąpi i będzie znakiem sprzeciwu. Nie ustąpi wobec podważania tego, co leży u podstaw jego misji, a więc głoszenie prymatu prawa naturalnego, obrona godności człowieka i świętości ludzkiego życia, jego nienaruszalności od poczęcia aż do naturalnej śmierci. To tylko przykład sporu, jaki dzisiaj Kościół toczy z cywilizacją, w której nie zawsze chodzi o życie i miłość.
3. U podstaw tego sporu leży to, co nazywamy wiarą. Jak powiedział nam Benedykt XVI na krakowskich Błoniach w maju 2006 roku, „wierzyć to przede wszystkim uznać za prawdę to, czego do końca nie ogarnia nasz umysł. Trzeba przyjąć to, co Bóg nam objawia o sobie, o nas samych i o otaczającej nas rzeczywistości, także tej niewidzialnej, niepojętej, niewyobrażalnej. Ten akt przyjęcia prawdy objawionej poszerza horyzont naszego poznania i pozwala dotrzeć do tajemnicy, w jakiej zanurzona jest nasza egzystencja. (…) Wiara jawi się [również] w swoim drugim wymiarze: jako zaufanie osobie – nie zwyczajnej osobie, ale Chrystusowi. Ważne jest w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze, komu wierzymy”.
Benedykt XVI ogłosił Rok Wiary, który rozpocznie się 11 października bieżącego roku, w 50. rocznicę rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II. Ojciec Święty chce nam pomóc w naszym zmaganiu się o zachowanie wiary, która – jak pisze – nie jest naszą sprawą prywatną, ale „wymaga również odpowiedzialności społecznej za to, w co się wierzy” (Porta fidei, 10). Jako wierzący pragniemy wyjść naprzeciw ludziom poszukującym prawdy i sensu, dając świadectwo naszym życiem, przywracając smak soli i blask światłu Ewangelii. Taki jest sens nowej ewangelizacji, której pilnie potrzebuje nasz świat. Tę potrzebę dostrzegał przenikliwie Jan Paweł II, podobnie jak jego Następca. Stąd decyzja Ojca Świętego, by najbliższy Synod Biskupów w październiku br. zajął się problemem „nowej ewangelizacji mającej na celu przekazywanie wiary chrześcijańskiej”. Jest to wyzwanie dla całego Kościoła, nie tylko dla jego pasterzy, bo w wielu wypadkach życie chrześcijan jest „jedyną Ewangelią, jaką dzisiejsi ludzie jeszcze czytają”.
4. Co więc mamy robić? Budowanie wiarygodnego wizerunku Kościoła, który byłby otwartym domem dla wszystkich, musimy zacząć od nas samych, od osobistego nawrócenia. Nie nawrócimy się sami, o własnych siłach. Nawrócić nas może tylko Bóg. Tylko On może w nas stworzyć nowe, wrażliwe serce, które będzie biło w rytmie Jego Serca. Dlatego powinniśmy otworzyć się na przyjęcie Bożego słowa, Bożego przebaczenia i Bożej miłości. W tym kontekście, w ramach wielkopostnego rachunku sumienia, zadajmy sobie bardzo osobiste pytania: jakie miejsce w naszym życiu zajmuje codzienna modlitwa? Czy jest uprzywilejowanym czasem spotkania z naszym Stwórcą i Panem, który nadaje sens wszystkiemu, czy też pozostaje na marginesie innych spraw, spotkań i zajęć? Czy Eucharystia, zwłaszcza niedzielna, jest rzeczywiście źródłem i szczytem naszego życia chrześcijańskiego? Czy i jak korzystamy z sakramentu pojednania, zdając sobie sprawę z własnych grzechów, niewierności i słabości? Czy skorzystamy z szansy wielkopostnych rekolekcji, by zainwestować w osobistą formację duchową i moralną? A może uczestnictwo w drodze krzyżowej czy gorzkich żalach mogłoby nam pomóc, byśmy bardziej zbliżyli się do Jezusa cierpiącego i umierającego dla naszego zbawienia?
Osobiste nawrócenie i życie duchowe powinno owocować umacnianiem więzi rodzinnych. To również zadanie na Wielki Post. Rodzina jest podstawową, pierwotną wspólnotą ludzką i nie ma przesady w mówieniu o niej jako Kościele domowym. W rodzinie przecież dziecko słyszy po raz pierwszy o Panu Bogu. W rodzinie doświadcza miłości, która jest odblaskiem miłości Ojca Niebieskiego. W rodzinie uczymy się modlitwy. W rodzinie uczymy się także troski o drugiego człowieka oraz przebaczania i pojednania. Rodzina stanowi więc swoiste laboratorium budowania autentycznych więzi z Bogiem i człowiekiem i w tym sensie przygotowuje nas do uczestnictwa w życiu szerszej wspólnoty Kościoła.
Kościół krakowski wyróżniał się zawsze na polu miłosierdzia. To ono stanowi test autentyczności i dojrzałości naszej wiary oraz sprawia, że Kościół staje się domem także dla cierpiących i ubogich, których Pan Jezus nazwał swoimi „braćmi najmniejszymi” (por. Mt 25,40). Spośród licznego grona krakowskich apostołów miłosierdzia wymieńmy tylko świętą Jadwigę Królową, księdza Piotra Skargę, którego czterechsetna rocznica śmierci przypada w tym roku, a także świętego Brata Alberta Chmielowskiego. Prawda o Bożym miłosierdziu zabrzmiała szczególnie donośnie w krakowskich Łagiewnikach dzięki świętej Siostrze Faustynie, a żarliwym rzecznikiem tej prawdy w całym Kościele stał się błogosławiony Jan Paweł II. To dziedzictwo i doświadczenie zobowiązuje! Ufność w Boże miłosierdzie, ale także „wyobraźnia miłosierdzia” powinna być znakiem rozpoznawczym Kościoła krakowskiego. Stąd mój gorący apel o ożywienie zespołów charytatywnych we wspólnotach parafialnych, bo to one są, a raczej powinny być najbliżej człowieka i jego codziennych spraw i potrzeb. Czynne miłosierdzie uczyni z naszego Kościoła dom, w którym jest miejsce dla każdego i którego mieszkańcy wspierają się nawzajem. Niech to będzie nasz styl, nasz wkład w budowanie świata bardziej ludzkiego, i dlatego bardziej zgodnego z zamysłem jego Stwórcy.
5. Drogie siostry i bracia, oto kilka refleksji, którymi chciałem się podzielić jako pasterz Kościoła krakowskiego. Wyrażam wdzięczność wszystkim, którzy codziennie kształtują jego Boże i ludzkie oblicze swoim życiem zgodnym z Ewangelią. Niech dni Wielkiego Postu będą dla nas wszystkich czasem duchowej odnowy, pogłębienia więzi z Bogiem i z tymi, z którymi zmierzamy do Niego. Niech wiara w zmartwychwstanie Chrystusa i nasze zmartwychwstanie podtrzymuje nas w doświadczeniach kruchości ludzkiego życia, ale także jego piękna i sensu, jaki nadaje mu miłość i służba.
kard. Stanisław Dziwisz