Od 12 grudnia Polskie Koleje Państwowe wprowadziły nowy rozkład jazdy pociągów likwidując bądź drastycznie ograniczając połączenia pomiędzy Suchą Beskidzką, Żywcem, a Katowicami. W przypadku Suchej Beskidzkiej wprowadzono zastępczą komunikację autobusową. Władze Żywca zapowiadają protest i proszą mieszkańców Podbeskidzia o wsparcie.
Od blisko miesiąca media w całej Polsce donoszą o dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazły się Polskie Koleje Państwowe. Drastyczne i gwałtowne zmiany rozkłady jazdy pociągów, jakie miały miejsce 12 grudnia doprowadziły do prawdziwego paraliżu komunikacyjnego także na całym Podbeskidziu. Zniesiono znaczną ilość połączeń komunikacyjnych łączących m.in., Katowice i Zwardoń. Ucierpieli na tym jak zwykle pasażerowie.
Jeżdżę koleją 20 – lat, ale takiego bałaganu jeszcze nie widziałem – mówi pan Stanisław Cichy z Gdańska, który wraz z małżonką chce przywitać Nowy Rok w Zwardoniu – Jakbym wiedział, co mnie czeka to bym za nic w świecie nie zdecydował się wsiąść do pociągu. Nic nikt nie wie. Godziny odjazdu pociągów zmieniono, ale o samym rozkładzie już zapomniano. W Katowicach czekałem 7 godzin na pociąg, który podobno jechał zgodnie z planem. Tyle, że tego planu nikt, jak pytałem w informacji, nie potrafił mi podać. Komedia, po prostu komedia – dodaje zdenerwowany pan Stanisław, którego spotkaliśmy na stacji PKP w Żywcu, skąd odebrał go syn – Dalej jadę już samochodem. Trzeba mieć nerwy ze stali i porządne zdrowie, żeby jechać pociągiem. Ja się poddaję, a tych, którzy to zamieszanie wprowadzili zapraszam do pokonania trasy, jaką ja jechałem. Może to im otworzy oczy – mówi pan Stanisław.
W podobnej sytuacji znajdują się mieszkańcy Huciska, Stryszawy, czy Suchej Beskidzkiej. Do tych miejscowości pociągi nie jeżdżą jednak już wcale. 12 grudnia całkowicie zamknięto, istniejącą nawiasem mówiąc 126 lat linię kolejową łączącą Żywiec z Suchą Beskidzką. Co prawda w zamian PKP wprowadziło tzw. Kolejową Komunikację Samochodową, czyli autobusy, które jeżdżą według dawnego rozkładu pociągów (z kilkoma zmianami) tyle, że dziesiątki pasażerów dojeżdżających do pracy, szkoły, lekarza takie rozwiązanie nie zadowala. Powodem jest trasa, jaką muszą pokonać jadąc autobusem.
- Nie mogę uwierzyć, że doczekaliśmy takich czasów – mówi Pani Halina, która ze Stryszawy dojeżdża do pracy w Jeleśni – Ja nie wiem, czy to wytrzymam – dodaje zrezygnowana.
O co chodzi?
Otóż na ciągu trasy łączącej Pewel Wielką z Huciskiem i dalej ze Stryszawą i Suchą Beskidzką autobus musi pokonać stromą i bardzo niebezpieczną górę „Łobozówkę”. W zimie, podczas trudnych warunków pogodowych, żaden autobus tamtędy jednak nie jeździ. Mieszkańcy chcąc jeździć tym środkiem komunikacji muszą dojść do najbliższego przystanku autobusowego w Pewli Wielkiej. Z takiego rozwiązanie korzystają, więc tylko miejscowi. Kierowcy samochodów osobowych i niewielkich samochodów dostawczych korzystają w takich sytuacjach z leśnej drogi, bądź jadą okrężną trasą przez Jeleśnię i Koszarawę, nadrabiając tym samym kilkanaście kilometrów. Nikt jednak nie protestuje i nie narzeka, bo wszyscy doskonale zdają sobie sprawę jak niebezpieczny może być zjazd z tak stromej góry. Z kolei mieszkańcy dalszych miejscowości (Stryszawy, Suchej Beskidzkiej) jeździli okresie zimowym pociągami. Aż do teraz. Wprowadzona, bowiem zastępcza komunikacja kolejowa przebiega przez niebezpieczną górę. PKP nie wzięło najwyraźniej pod uwagę faktu, że stroma góra może w zimie nieść ze sobą zagrożenie dla życia pasażerów.
- Chciałbym się zapytać tych, którzy tak postanowili, czy kiedykolwiek jechali tą drogą, a jeśli nie to zapraszam w imieniu wszystkich pasażerów – mówi pani Halina – Może jak poczują ten strach, na który nas skazali to się opamiętają – dodaje.
Dramatu, jaki przeżywają tysiące pasażerów na Podbeskidziu władze kolei zdają się nie zauważać. Na liczne protesty i zażalenia zwróciły uwagę jednak władze Żywca, które na czele z burmistrzem Antonim Szlagorem postanowiły wykorzystać wszelkie możliwe środki mogące wpłynąć na decyzję władz PKP.
- Burmistrz będzie interweniował u władz PKP Przewozy Regionalne, a także parlamentarzystów. Myśli również o interwencji u Ministra Infrastruktury – mówi Tomasz Terteka, rzecznik Urzędu Miejskiego w Żywcu – Burmistrz uważa, że jednym z pomysłów na ożywienie linii kolejowej Żywiec – Sucha Beskidzka byłoby stworzenie małych linii kolejowych np. w obrębie miasta Żywca oraz tzw. kolei podmiejskiej – dodaje Terteka, zaznaczając, że Antoni Szlagor jest dobrej myśli i uważa, że władze Przewozów Regionalnych przychylą się do prośby mieszkańców Żywiecczyzny i Podbeskidzia, aby nie likwidować ważnych połączeń.
Na stronie żywieckiego urzędu pojawił się komunikat burmistrza Żywca, który apeluje do mieszkańców o udział a zamieszczonej ankiecie, a tym samym wyrażenie sprzeciwu wobec działań władz PKP. Poniżej zamieszczamy treść komunikatu.
W związku z nowym rozkładem jazdy pociągów, gruntownej redukcji uległy najważniejsze dla pasażerów połączenia kolejowe relacji Katowice - Żywiec. Praktycznie zlikwidowano ruch kolejowy na trasie Żywiec - Sucha Beskidzka – możemy przeczytać na stronie Urzędu Miasta w Żywcu.
Swój protest można wyrazić m.in. poprzez udział w zamieszczonej na stronie Urzędu Miasta w Żywcu ankiecie.
Również głosowanie na naszym serwisie.