0
0
0
s2sdefault
powered by social2s
 
Obraz_035Róża Kachel

W tym roku mija setna rocznica urodzin jednej z naszych parafianek ś.p. Róży Kachel, bowiem przyszła ona na świat 8 listopada 1909 roku jako pierwsza z pięciorga dzieci Marianny i Józefa Kubieńców.

Ukończyła zaledwie 3 klasy szkoły powszechnej (jak prawie wszyscy mieszkańcy wsi w tym czasie). Od najmłodszych lat przejawiała talenty artystyczne, ale nie miała możliwości i warunków ich kształcenia.

Prawie wszystkie jej panieńskie bluzki, kołnierzyki do sukienek, wykończenie halek, firanki i tak dalej, były haftowane lub wyszywane we wzory, które sama projektowała i wykonywała. Sama również wszystko szyła zarówno sobie, jak  i w późniejszym okresie dla swoich córek.

Nie miała lekkiego życia. Przed wybuchem wojny budowa domu, później prawie 5-cioletnia tułaczka na wysiedleniu, a potem powrót z trójką małych dzieci i czwartym "w drodze" (piąta, najmłodsza córka urodziła się w 1951 roku). Dom i gospodarstwo były zniszczone i rozgrabione. Trzeba było wszystko zaczynać od nowa. A w latach powojennych wszystkie prace na gospodarstwie i w polu wykonywane były ręcznie. Ponieważ mąż Pani Róży musiał podjąć pracę, aby zapewnić rodzinie, jaki taki byt, - cały prawie ciężar prowadzenia domu spadał na Jej barki.

Po kilku latach, kiedy dzieci podrosły i mogły trochę pomóc w gospodarstwie, wówczas Pani Róża zamiast odpoczywać, - spracowanymi rękami zaczynała malować kredkami lub farbkami wodnymi, tworząc swoje "dzieła" na byle jakim papierze. Dopiero w latach 70-tych zaczęła dostawać od córki pracującej w Czechosłowacji farby olejne i  z tego okresu zachowało się dość dużo Jej prac. Większość z nich podarowana została rodzinie, sąsiadom a także księżom. Nigdy za swoje obrazy nie wzięła przysłowiowego grosza.

  • 01
  • 02
  • 03
  • 04
  • 05
  • 06
  • 07
  • 08
  • 09
  • 10
  • 11
  • 12
  • 20
  • 21
  • 22
  • 23
  • 24
  • 25
  • 26
  • 27
  • 28
  • 30
  • 31
  • 32
  • 33
  • 34
  • 35
  • 36
  • 37
  • 38
  • 39
  • 40

Jak można wywnioskować z załączonych fotografii obrazów, - Pani Róża ze szczególnym upodobaniem malowała lachowicki kościół, zwłaszcza w szacie zimowej. Gdyby na te obrazy spojrzeć okiem fachowca, to mają one niewątpliwie wiele wad, ale czy ktoś ma o takie rzeczy zastrzeżenia oglądając obrazy krynickiego Nikifora? A Ona była takim właśnie samorodnym artystą.

Dużo czasu poświęciła na wymalowanie na szarym lnianym płótnie motywów kwiatowych na obrusach przeznaczonych na wszystkie cztery boczne ołtarze naszego kościoła. Zdobiły je przez kilka lat, niestety nie zachowały się do obecnego okresu.

Gdy w Lachowicach wybudowano Ośrodek Zdrowia, wówczas Pani Róża namalowała go i ten obraz podarowała w dniu otwarcia budynku, w którym zdobi ścianę poczekalni Ośrodka do dnia dzisiejszego.

Równolegle z malarstwem, chociaż w węższym zakresie, projektowała wzory haftów i sama je wykonywała. Ulubioną jej techniką był haft "na igle", co widać na zdjęciach serwet. Dwa razy brała udział w konkursach na wzory haftów organizowanych przez Spółdzielnię "Makowianka" w Makowie Podhalańskim i dwukrotnie jej prace zostały wyróżnione.

W latach osiemdziesiątych Pani Róża zobaczyła miniaturę kościoła w Lachowicach, wykonaną przez Jej brata Franciszka. Była nią zachwycona i postanowiła sama wykonać podobną. "Szkielet" kościoła powstał z grubej tektury, natomiast za podstawowy materiał służyły odpady bardzo cienkiej sklejki meblowej, które były cięte najczęściej przez wnuków w okresie ferii na odpowiednie kawałeczki, mające imitować gonty na dachu lub bale na ściany. Za witraże okienne posłużyły kolorowe papierki z cukierków i czekoladek.

Budowa trwała kilka miesięcy, oczywiście w przerwach między pracami gospodarskimi. Ponieważ jednak cała konstrukcja klejona była tylko klejem biurowym, - po kilku latach miniatura kościółka zaczęła się rozpadać, co również widać na zdjęciu.

Przez wiele lat, kiedy tylko obchodzone były wiejskie lub gminne dożynki, zwykle najpiękniejszy wieniec dożynkowy był autorstwa Pani Róży, która starała się za każdym razem stworzyć coś oryginalnego.

Mimo nawału pracy brała czynny udział w życiu społecznym Lachowic. Przez długi okres pełniła funkcję przewodniczącej KGW, organizując różne pokazy i kursy gospodarstwa domowego. Była także członkiem rady Banku Spółdzielczego w Suchej Beskidzkiej i przez jedną kadencję radną Gromadzkiej Rady w Lachowicach.

Pani Róża nawet w podeszłym wieku, mimo kłopotów z chodzeniem nie pozwalała się zastępować ani w pracach polowych, ani też  kuchennych.  A wraz z mężem Józefem stworzyła dom, do którego do dziś, mimo, że ich już nie ma,  ściągają wszyscy członkowie rodziny, zarówno starsi, jak i najmłodsi, czyli ich prawnukowie.

ś. p. Róża Kachel zmarła 17 maja 1992 r. w wieku 83 lat.

Była osobą bardzo wszystkim życzliwą i serdeczną w obejściu. Zawsze witała każdego uśmiechem, który nigdy nie schodził z jej twarzy i mamy nadzieję, że wiele osób w starszym wieku mile ją wspomina. Jak mówią słowa śpiewki "... ej i my siy miniymy, ej po malućkiyj kwili" - i my nie znamy dnia ani godziny... Pamiętajmy moi mili o naszej parafiance Róży, nośmy Ją w naszych sercach każdego dnia, pamiętajmy o Niej w naszych modlitwach i bierzmy z Niej przykład - przykład z tego jak można żyć, jak dobre życie można prowadzić, niech Jej życie udzieli nam dobrej lekcji, jakim należy być względem drugiego człowieka, niech nauczy nas szacunku i pokory, dobroci i miłości, niech w naszych sercach nigdy nie zabraknie miejsca dla Pani Róży.

Dla niewidomych